Magister sztuki muzycznej, muzykoterapeuta, dyplomowany nauczyciel muzyki w Powiatowym Zespole Placówek Szkolno-Wychowawczych w Mielcu oraz instruktor wokalny w Samorządowym Centrum Kultury w Mielcu.Urodziła się 22 czerwca 1981 roku w Mielcu. W 2001 roku ukończyła I Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Konarskiego w Mielcu. W 2007 roku obroniła pracę magisterską w Instytucie Edukacji Muzycznej w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Kielcach. W 2012 ukończyła studia podyplomowe z muzykoterapii na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Jest absolwentką I stopnia Państwowej Szkoły Muzycznej w Mielcu (fortepian), w latach 1997-2001 należała do chóru szkolnego I LO w Mielcu, a 2004-2007 do chóru nauczycielskiego „Akord”.
W latach 2015-2017 współpracowała z SCK w Mielcu przy współtworzeniu oraz prowadzeniu zajęć chóru do musicalu „W tym roku świąt nie będzie”, twórca tekstów oraz melodii piosenek wykorzystanych w spektaklu (20 spektakli w SCK Mielec,2 spektakle w Nowej Dębie). Od 2008 roku promuje dzieci i młodzież niepełnosprawną na konkursach, przeglądach, festiwalach piosenki w całej Polsce zdobywając liczne wyróżnienia i nagrody między innymi: W 2011 roku-I miejsce dla jej ucznia na festiwalu „Integracja malowana dźwiękiem” w Bochni (sama otrzymuje również Nagrodę Prezydenta Polski za odkrycie osobowości roku 2011), W 2013 roku - I miejsce dla ucznia i Nagrodę Rzecznika Praw Dziecka w Bochni. W 2009 i 2016 roku jej uczniowie zakwalifikowali się do półfinału „Zaczarowanej Piosenki” w Warszawie pod patronatem fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko”. W 2016 i 2020 roku jej podopieczni reprezentowali Mielec jako Laureaci Festiwalu „Albertiana” fundacji Anny Dymnej „Mimo wszystko” w Teatrze J.Słowackiego w Krakowie.W 2018 roku jej uczennica otrzymała stypendium „Albertusowe 2018” Funduszu Kulturalno – Charytatywnego im.Adama Chmielowskiego – Brata Alberta w Mielcu. W 2019 roku jej uczennica wygrała 1 miejsce na festiwalu „Zaczarowany mikrofon” w Gliwicach.W 2019 roku została laureatką Nagrody Starosty Powiatu Mieleckiego.

Poezją zajmuje się od 1995 roku pisząc wiersze „do szuflady”, z czasem teksty „ubiera"w muzykę” komponując piosenki. W 2015 roku piosenka „Odlećmy razem do gwiazd” znalazła się w repertuarze Musicalu „ W tym roku świąt nie będzie”. W 2017 roku odbyła się premiera piosenki i teledysku z udziałem młodzieży mieleckiej z SCK. Od 2019 roku napisała10 tekstów do piosenek kolejnego musicalu „Siostrzyczki” wystawianego w Samorządowym Centrum Kultury w Mielcu. Jej pierwszy tomik pt. „Musicalowe natchnienie” to zbiór tekstów piosenek śpiewanych podczas spektakli i kolejne spełnione marzenie na artystycznej drodze. Znajdują się w nim tekst piosenki "Zaufaj mi", której nagranie teledysku jest planowane w najbliższej przyszłości. Od 2001 roku śpiewa jako wokalistka w zespole muzycznym. Interesuje się też literaturą, sportem, podróżami oraz filmem.


ODLEĆMY RAZEM DO GWIAZD

Idź nie zatrzymuj się
Kiedyś znowu zobaczysz mnie
Wtedy czas umilknie gdzieś
A ja tak bardzo będę prosić cię
A ja tak bardzo będę prosić cię

Nie odchodź, zostań tu
Czy twe usta zamilkną znów
Wtedy czas popłynie gdzieś
Czy zrozumiem jak bardzo potrzebujesz mnie?
Czy zrozumiesz jak bardzo potrzebuje cię?

Ref.:
Odlećmy razem do gwiazd
Niech dziś zatrzyma się czas
Tam gdzie miłość zna kres
Tam gdzie radość wciąż jest
Odlećmy razem do gwiazd
A miłość dogoni nas
Gdzie ukryjemy łzy?
Tam będę ja będziesz ty
Tam będę ja będziesz ty…

Idź zamknij serca drzwi
I poczuje ciepłe krople łzy
Gdzieś ucieknę znów zawołam cię
Czy zrozumiem kiedyś swego życia sens?
Czy zrozumiem kiedyś swego życia sens?

Ref.:
Odlećmy razem do gwiazd
Niech dziś zatrzyma się czas
Tam gdzie miłość zna kres
Tam gdzie radość wciąż jest

Odlećmy razem do gwiazd
A miłość dogoni nas
Gdzie ukryjemy łzy?
Tam będę ja będziesz ty
Tam będę ja będziesz ty…

Czy usłyszę kiedyś słowa, że nie zapomnisz chwil, nie zapomnisz mnie?


POZDROWIENIA TOBIE ŚLĘ

Gdy śnieg pada, wokół ciebie
Wszyscy z tego cieszą się
To jest pora, czuję się jak w niebie
Pozdrowienia tobie ślę!

Świętowania nadszedł czas
Radość serca łączy wraz
Na prezenty przyszedł w końcu dzień,
Zaśpiewajmy refren ten:

Ref.:
Od dziś miłością wypełnię wszystkie dni
Trzeba pomocy i przebaczenia sobie win
Co noc mi się śni!

Słychać dźwięki, mej kolędy
To nadzieja w sercu tkwi
Budzi wiarę no i me marzenia
Czy otworzysz dziś jej drzwi?

Ref.:
Od dziś miłością wypełnię wszystkie dni
Trzeba pomocy i przebaczenia sobie win
Co noc mi się śni!

Gdy śnieg pada, wokół ciebie
Wszyscy z tego cieszą się
To jest pora, czuję się jak w niebie
Pozdrowienia tobie ślę!
Pozdrowienia tobie ślę!
Pozdrowienia tobie ślę!

Świętowania nadszedł czas
Radość serca łączy wraz
Na prezenty przyszedł w końcu dzień
Zaśpiewajmy refren ten!

Słychać dźwięki, mej kolędy
To nadzieja w sercu tkwi
Budzi wiarę no i me marzenia
Czy otworzysz dziś jej drzwi?

Gdy śnieg pada, wokół ciebie
Wszyscy z tego cieszą się
To jest pora, czuję się jak w niebie
Pozdrowienia tobie ślę!
Pozdrowienia tobie ślę!
Pozdrowienia tobie ślę


NIE ODDAM MOICH WSPOMNIEŃ

Kiedy ty chcesz zadzwonić?
Nieważne czy mnie znasz
Nieważne czy kochasz
Nie wiem w co grasz

To było łatwe
Nie znać twych wad
Żegnaj kolego!
Nie słucham rad!

Ref.:
Nie oddam moich wspomnień!
Nie dam moich dni
Nie chcę – nie wystarczać
To tylko są złe sny
Wiec, wybacz mi

Pamiętam twe spojrzenia
W twych oczach widzieć się
Wygrane marzenia
Gdy wszystko jest ok

To było proste
Poznanie twoich wad
Żegnaj kolego!
Nie chcę cię znać!

Ref.:
Nie oddam moich wspomnień!
Nie dam moich dni
Nie chcę – nie wystarczać
Nie wystarczy śnić
Więc, wybacz mi!

Nie oddam moich wspomnień!

 

ZAUFAJ MI
Czy usłyszę co dziś powiesz do mnie?
Czy odnajdę cię tu, gdy się zapomnę?
Ukradkiem gdzieś stopię żar serca swego
Odrzucę gniew, przyznam się do świata złego

To czas traci wciąż swoje chwile
Czy zrozumiem co chcę, po co żyję?
Tak krótko znam siebie więc ciągle czekam
By wiarę mieć, zawsze chcieć, zrozumieć człowieka

Ref.:
Zaufaj mi proszę cię,
Zapomnij co było złe
Przyznaję się to mój błąd
Więc zabierz mnie
Chce uciec stąd…

Dlatego chce być tak do końca
Z nadzieją swój wzrok wznieś do słońca
By stopić lód, który jest między nami
Byśmy znów mogli być tu
Już tylko sami

Ref.:
Zaufaj mi proszę cię
Zapomnij co było złe
Przyznaję się to mój błąd
Więc zabierz mnie
Chce uciec stąd …

 
SERCA BIT – DUSZY RYTM

Kiedy idę przez życie jakby nie było mnie
Widzę tak jakby tylko pozostał mój cień
Bo uśmiech zabieram to mi zostają łzy
Moje zmysły zostają przebrane za te sny

Przecież nie skreślam nikogo
To nie w moim stylu jest
Wiem jak każdy krok słychać
Spójrz to tylko deszcz!
Więc lepiej pilnować gdzie podążać chcesz
Bo nic nie zostaje w prawdę tylko wierz!

Naprawdę nie rozumiem co to gniew – to mój szef!
To mój zew, gdy ciągle widzę tylko krew…
Jestem jaki jestem – to mój styl – to mój luz!
Nie udaję, żyję, na mnie teraz spójrz!

Ref.:
Gdy serce wyczuje ten bit!
Melodie duszy wybije ten rytm
Gdy serce wyczuje ten bit!
Melodie duszy wybije ten rytm

Gdy serce wyczuje ten bit!
Melodie duszy wybije ten rytm
Gdy serce wyczuje ten bit!
Melodie duszy wybije ten rytm

Lucyna Augustyn – absolwentka UJ w Krakowie, nauczycielka języka polskiego w SP w Przecławiu (wcześniej Gimnazjum w Przecławiu).
Zainteresowania plastyczne (rysunek ołówkiem, haft krzyżykowy), literackie (własna twórczość poetycka, recytacja).
Od 2011 roku członek KŚT TMZM (liczne wystawy obrazów wykonanych haftem krzyżykowym).

reanimacja
przyspieszony rytm serca
ogień na twarzy
wibracje rąk
karuzela myśli
 
nagle huk
bezwładne ciało
opada niczym
jabłko z drzewa
 
jak anioł z nieba
miłosierny Samarytanin
chwyta komórkę
wykręca numer
podciąga rękawy
i pulsacyjnie
przywraca życie
nadjeżdża ratunek
czasu niewiele
krzyk ratujących
prawdomówny monitor
cisza...
na krańcu świata
zawieszony pomiędzy
niebem a ziemią

samotność
po wulkanie emocji
wirze zabaw
burzy dziecięcych wrzasków
nadchodzi czas
ciszy
samotność wdziera się
do pokoju domu starców
zasiada pewnie
w bujanym fotelu
kołysze
na huśtawce uczuć
jak cebula
wyciska strumienie łez
niczym małpa
na linie przenosi z przytulnego domu
na kraniec świata

antyrobotyzacja
jak z klocków lego
własnymi skrzydłami
wznoszą dom
swoich marzeń
od podstaw
sklejają myśli
docinają życiowe plany
do mapki
wyznaczonego placu
przy ścieżce losu
przykrywają
dachem bezpieczeństwa
wysuwają komin
którym wylecą
nietrafione pomysły
malują wnętrze
barwami szczęścia
w rogu stawiają szafę
pełną idei
na koniec
stają w oknach
na świat
by podglądać
perypetie ludzi

ósmy bieg
emocje sięgną
brzegów wytrzymałości
pot zaleje duszę
życie złożone
z małych puzzli
zawrót głowy
oszalały puls
doping kibiców
i start
wyrzucający
kamienie przeszkód
spod kół kariery
zwariowane
wycie serca
nierównomierne szlaczki
na ekranie ekg
i prosta linia
z przeraźliwym dźwiękiem

rollercoster codzienności
wsiadają
do kruchych wagonów życia
przytwierdzonych
do szyn losu
powoli ruszają
raczkując po dywanach
matczynych pieszczot
na nastoletnim zakręcie
trzymają się
bariery zasad
by nie wypaść
z pasów bezpieczeństwa
wznoszą się na szczyt kariery
by spojrzeć
w otchłań bezsilności
czarną przepaść chorób
przemykają
przez jaskinię grozy
i pędzą po wirażach
zmęczeni
by wysiąść
na ostatniej stacji

Józefa Krzak
Urodzona 16 sierpnia 1954 roku w Trześni, obecnie mieszkanka Przecławia. Absolwentka Studium Nauczycielskiego w Tarnowie (1975) oraz Pedagogicznego Studium Bibliotekarstwa i Informacji Naukowej w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Rzeszowie (1993), nauczyciel dyplomowany, od września 2011 r. na emeryturze.

Od 2004 r. należy do Towarzystwa Miłośników Ziemi Mieleckiej im. Władysława Szafera w Mielcu oraz do Klubu Środowisk Twórczych przy TMZM.
Jej pasją jest fotografowanie otaczającego nas świata, otrzymała wiele nagród na konkursach regionalnych i ogólnopolskich. Interesuje się bogatą historią regionu, a w szczególności Przecławia i okolicy. W 2014 r. założyła wraz z grupą aktywnych mieszkańców Przecławia Stowarzyszenie „Przecławski Krąg” (www.przeclawskikrag.pl), które oprócz działalności statutowej, podjęło się opieki nad kościółkiem św. Bernardyna ze Sieny w Przecławiu i czyniło starania o pilny remont zabytku, rodzimej perełki przecławskiej architektury.  
W roku 2014 napisała i wydała książkę  pt. „W służbie przecławianom – 135 lat Ochotniczej Straży Pożarnej w Przecławiu”, a w 2015 r. opracowała  broszurę pt. „Kościółek pw. św. Bernardyna ze Sieny w Przecławiu”.
Za swoją sumienną pracę nauczycielską, działalność kulturalną, pisarską i społeczną została nagrodzona wieloma nagrodami, między innymi: Złotą Odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego, Złotą Odznaką 50-lecia TMZM - 2014, Medalem Komisji Edukacji Narodowej – 2010, Odznaką Honorową Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP „Zasłużony dla Kultury Polskiej” – 2012, Brązowym Medalem „Za Zasługi dla Pożarnictwa” – ZW Ochotniczych Straży Pożarnych RP - 2014 oraz Srebrnym Krzyżem Zasługi w 2016 roku.
W roku 2019 oddała w ręce Czytelników publikację na temat  tradycji i zwyczajów wigilijnych i Świąt Bożego Narodzenia na Ziemi Przecławskiej pt. „Wigilia na Ziemi Przecławskiej”. Już gromadzi materiały do napisania szerszej historii kościółka pw. św. Bernardyna ze Sieny w Przecławiu.
Od 2020 roku jest członkiem Mieleckiej Grupy Literackiej „Słowo”.

Wigilia na Ziemi Przecławskiej

Boże Narodzenie to najbardziej rodzinne święta. Liczne tradycje i symbole wprowadzają nas w świąteczny nastrój, jaki pamiętamy z dzieciństwa.  
Książka pt. „Wigilia na Ziemi Przecławskiej” powstała z potrzeby serca. Na rynku wydawniczym istnieją liczne publikacje traktujące o współczesnym celebrowaniu Wigilii i świąt Bożego Narodzenia. Można znaleźć w nich mnóstwo przepisów na dania związane ze wspomnianymi świętami. Natomiast nigdzie nie natknęłam się na opisy tradycji, zwyczajów i charakterystycznych potraw wigilijnych związanych z naszą najbliższą okolicą.
Moim zamysłem było ocalić od zapomnienia te przecławskie obrzędy i dawne przepisy kulinarne, by przekazać je kolejnym pokoleniom.

Dla mnie, jako autorki tej książki największym podziękowaniem będzie, jeśli chociaż częściowo zaspokoi ona oczekiwania Czytelników. Mam skryte marzenie, by niniejsza publikacja zachęciła mieszkańców Ziemi Przecławskiej oraz wszystkich się z niej wywodzących do mozolnych poszukiwań do własnych badań dotyczących tematyki opisanej w książce.
 Józefa Krzak

Historia kościółka pw. Św. Bernardyna w Przecławiu

Kościółek pod wezwaniem św. Bernardyna ze Sieny w Przecławiu, przy ulicy Krzywej 2, o którym mowa w tym folderze, to trzecia budowla na tym samym miejscu. Pierwszy, drewniany, modrzewiowy kościółek  wybudowany w 1456 roku, pełnił funkcję kaplicy przy istniejącym tu szpitalu dla ubogich. Wg zapisków, posiadał trzy ołtarze. Uznaje się, że fundatorem szpitala dla ubogich, jak i kościółka św. Bernardyna, byli właściciele Przecławia – Koniecpolscy. Dlatego nad wejściem z lewej strony jest zawieszona metalowa tarcza z herbem rodu Koniecpolskich – „Pobóg”.

Kolejną, również drewnianą kaplicę na tym samym miejscu, wzniesiono w 1786 roku. Niestety, drewniany kościółek spłonął, prawdopodobnie przez zaprószenie ognia. Ocalał tylko obraz św. Bernardyna ze Sieny z głównego ołtarza. Nadpalony w lewym, dolnym rogu,  zwinięty w rulon, został położony na strychu kościoła parafialnego. Na odbudowę nowego kościółka  nie było funduszy, bo pożary, które często nawiedzały Przecław, powodowały zubożenie mieszczan, bywało, że nawet dwa razy do roku pożar niszczył dorobek przecławian. Przerażeni mieszkańcy modlili się i składali ofiary w intencji odwrócenia klęski pożarów. Wówczas to, znanym
z pobożności dwom braciom Muniakom, jednej nocy przyśnił się ten sam sen: „Pożary w Przecławiu ustaną, jeżeli św. Bernardyn powróci do głównego ołtarza w kaplicy na poprzednie miejsce”.  Przejęci tą wizją  w 1858 roku bracia Muniakowie – przecławscy murarze, wspólnie z mieszczanami przystąpili do odbudowy spalonego kościółka    Odkąd obraz św. Bernardyna został umieszczony w głównym ołtarzu nowo wybudowanego kościółka pod jego wezwaniem, pożary w miasteczku ustały. Na obrazie do dzisiaj widnieje nadpalony róg. Ocenia się pochodzenie obrazu na XVII --XVIII wiek.
   
W kościółku znajdują się rzeźby: Chrystusa Zmartwychwstałego, Matki Boskiej Bolesnej, kamienna figurka św. Stanisława biskupa, krucyfiks ludowy. Zachowały się obrazy: Chrystusa Salwatora, Wniebowzięcia N.M. Panny, Dysputa św. Katarzyny, św. Antoniego
z Dzieciątkiem i Matki Bożej Gidelskiej.   Wspomnienie św. Bernardyna ze Sieny przypada na dzień 20 maja.
     
Aby remontować bardzo zniszczony kościółek, powstało w 2014 r. Stowarzyszenie „Przecławski Krąg”, które założyła Józefa Krzak wraz z grupą aktywnych pań i panów -  mieszkańców Przecławia, którzy jako członkowie Stowarzyszenia troszczą się o czystość i estetyczny wygląd.
Dzisiaj, na początku 2020 roku kościółek, ogrodzenie i otoczenie odzyskało swoją świetność, pozostały jeszcze do renowacji  wyposażenie: obrazy, rzeźby i ołtarz.
 
Zachęcamy do odwiedzin strony internetowej Stowarzyszenia „Przecławski Krąg” – www.przeclawskikrag.pl, gdzie można zapoznać się z działalnością członków Stowarzyszenia i prześledzić kolejne etapy remontu kościółka.

Fragment publikacji „Kościółek św. Bernardyna ze Sieny”  autorstwa Józefy Krzak

Przecław 2015



 
 

Kinga Magdalena Kaszub

Rocznik 1974. Obecnie studiuje na Uniwersytecie Rzeszowskim, wydział Pedagogiczny - Pedagogikę  Opiekuńczo Wychowawczą. Pracuje w Szkole Podstawowej w Przecławiu jako pomoc nauczyciela. Prowadzi na świetlicy szkolnej warsztaty plastyczne, które sprawiają jej satysfakcję, a radość dzieci z efektu wykonanej  pracy jest ogromna.
Kocha  wszelkie prace plastyczne, florystykę, którą  wcześniej zajmowała się na co dzień, aranżacje wnętrz i literaturę.
Od niedawna swoje myśli, przeżycia i marzenia przenosi na  skrawki papieru. Jest autorką bajki ”Mela i Milaya w podróży” oraz kilkudziesięciu wierszy.

 

ANIOŁA SZEPT
Wiem, że mój anioł
istnieje.
Czuję jak
szepce
gdy przychodzi
załamanie i
bezsilność.
By trudy znieść
mój anioł szepce mi
by nabrać sił i
iść.

ZRANIONA
Zraniona jestem
miłością
niewierną
zakłamaną.
Rana jest bolesna
rozrywa moje serce.
Zraniona jestem
miłością tą
która była wielka
na zawsze.

Tak mi się wydawało.

MIŁOŚĆ
Miłość  moja jest
silna
silniejsza od
wiatru.
Miłość moja jest
piękna
piękniejsza od zachodu
słońca.
Miłość moja
to Ty
który jesteś
w moim sercu.

KAZIMIERSKIE ULICZKI
Wędrowałam
odkrywałam uroki miasteczka
zatrzymanego w
czasie.
Drzemiące
dusze artystów
pełne
kamiennego kociego łba.
Zapach gontu
 i
starego drwa
inspirują
zarażają
przyciągają.
Zakochana jestem
w nich ot tak…


ZMIERZCH
Zapada zmierzch
i noc nadchodzi
ogarnia mnie lęk
boję się
gdy rano
otworzę oczy
Ciebie nie będzie
przy mnie
odejdziesz po cichu
na palcach
w blasku
księżyca
by nie
zbudzić
mojej czujności.

Mam na imię Patryk. Jestem młodym człowiekiem pozytywnie nastawionym do ludzi, zwierząt i świata. Ponieważ większą część swojego życia spędziłem  w szpitalach na leczeniu chciałem znaleźć sobie taką pasję, która by mi dawała radość z tego co robię. Zacząłem od sportu , do którego zachęcili mnie dwaj starsi bracia. Moje urodziny świętowaliśmy rodzinnie na kręglach i tak oto bowling zawładnął moim sercem. Ten sport wymaga koncentracji, opanowania i skupienia się na tym co robimy. Trzeba być wytrwałym aby osiągać wyniki. Dzięki Olimpiadom Specjalnym zacząłem wyjeżdżać na zawody podkarpackie, ogólnopolskie i światowe gdzie osiągałem sukcesy sportowe i zdobywałem medale.

W 2015 roku zająłem III miejsce w Plebiscycie Korso na sportowca Mielca. Jestem też stypendystą  z Urzędu Miasta Mielca za osiągane sukcesy sportowe.

Osiągnięcia sportowe:
- Złoty i srebrny medalista Podkarpackiego Turnieju Bowlingowego Olimpiad Specjalnych
- Złoty, srebrny i brązowy medalista Ogólnopolskiego Turnieju Bowlingowego  Olimpiad Specjalnych w Bydgoszczy i Poznaniu
- Potrójny złoty medalista w Światowych Letnich Igrzyskach Olimpiad Specjalnych  w Los Angeles
- Srebrny i brązowy medalista Ogólnopolskich Letnich Igrzysk Olimpiad Specjalnych w Katowicach

Moją drugą pasją jest muzyka. To hip-hop i rap które całkowicie zawładnęły  moim umysłem. Zacząłem układać  swoje autorskie teksty piosenek, które prezentowałem mojej Pani od muzyki w szkole. To Pani Małgosia była moim przewodnikiem i doradcą a obecnie jest moim promotorem i wzorem dla mnie. Zawsze poradzi, podpowie i zachęci do  napisania  nowego tekstu. Obecnie mam 15 swoich autorskich tekstów. Z Panią Małgosią wyjeżdżamy na różne konkursy, gdzie dobrze się bawię i poznaję oraz  zawieram nowe przyjaźnie. Bo w tym co się robi nie zawsze  zdobyte miejsce i nagroda jest najważniejsza. A sukcesy mam różne i z tego też się cieszę.
Patryk Jaszcz

Osiągnięcia muzyczne:
- Festiwal Piosenki w Mielcu "Śpiewaj razem z nami" - Laureat eliminacji wstępnych
- Podkarpacki Festiwal Piosenki w Przemyślu "Śpiewaj razem z nami" Autorskie utwory "Trening czyni mistrza" i "List do brata" - Wyróżnienie Patryka
- Wojewódzki Festiwal Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej "I Ty masz talent" w Dębicy -I miejsce oraz Grand Prix w autorskim utworze "Trening czyni mistrza"
- Festiwal twórczości dzieci i młodzieży niepełnosprawnej w Kolbuszowej "Piosenka jest dobra na wszystko"- I miejsce i Grand Prix w autorskiej piosence "List do brata"
- XX Ogólnopolskim Festiwalu Twórczości Teatralno-Muzycznej Osób Niepełnosprawnych Intelektualnie Albertiana 2020 - I miejsce w autorskiej piosence „Mielecki rapton”

Moja Autobiografia
Z roku na rok staje się być lepszym
Zresztą mówią o mnie wszystkie
Moje teksty trening czyni mistrza
I list do brata dwa kawałki zrobiły
Kawał świata Mielecki RapTon
Był wielkim hitem miałem woku mnie
Wielką publikę
Przemyśl Lublin Ropczyce
To były wspaniałe okolice
To jest nie koniec świata
Właśnie moja autobiografia

Ref: rap moja zajawka kumple bloki i wspólna ławka
To nie koniec świata
Właśnie nadchodzi moja
Autobiografia

Czasem Spotykam się z kumplami Pod klatką
ciągła pasja rap naszą Zajawką
Uwielbiam ich bo mnie nie zawiedli
Zawsze moi przyjaciele  na mój
Koncert biegli
Nigdy mnie nie opuścili
Zawsze na moim koncercie gościli
Siedzimy na ławce pod klatką
Autobiografia naszą zagadką

Rap Moja Pasja
Chociaż chciałbym się sukcesami szczycić
To większość raperów woli coś przemycić
Robię rap najlepszej marki
Aż wam po plecach przejdą mocne ciarki
Bo każdy raper katuje wersami
A ja chcę dalej nawijać zwrotami
Bo rap to nie tylko graffiti
Tylko Flow i raperskie nawyki

Ref: Rap to najlepsza marka
W której pięść na mikrofonie
To nasza bajka
Ogień w żyłach
Naszych płynie
Jestem jaki jestem z Wami nie zginę

Rap to jest coś takiego
Kiedy rapuje to nie zatrzymam tego
Dziś spotkałem pewnego rapera
Zrobimy hit rapu i będzie komera
Wreszcie spełniają się moje marzenia
Rap jest pasją i nic się nie zmienia
Ja spełniłem najskrytsze Marzenia
Teraz dzięki Bogu to doceniam

Ref: Rap to najlepsza marka
W której pięść na mikrofonie
To nasza bajka
Ogień w żyłach
Naszych płynie
Jestem jaki jestem z Wami nie zginę

Rap w naszych żyłach płynie
To dzięki raperskiej drużynie
to Skatowane Wersy i bity
Uderza  was Petrixon i Piter
Teraz właśnie jadą ostre Scratche
dwa ostre naostrzone miecze
zapodaliśmy Hit Rapu
Łap ten kawałek dzieciaku
I Puść ten hit swojemu bratu

Ref: Rap to najlepsza marka
W której pięść na mikrofonie to nasza bajka
Ogień w żyłach naszych płynie
Jestem jaki jestem z Wami nie zginę

Życie Rapera
Czasem się tak zastanawiam
Czy miałem w planach być raperem
Tak się właśnie staram
Początki bywały bardzo trudne
Ale warto być człowiekiem
A nie zwykłym durniem
Bo nie liczy się hajs
I wypasiona fura
Tylko jak twój rap dziś po dzielni właśnie hula
Szanuj kochaj i się wybij
Może właśnie to wszystko dziś za trybi

Ref: wszystko dobre co jest w rapie
Właśnie jadę z tym tematem
Kochaj rap i się spełniaj
Bo zrobiłeś wiele
Długa droga wielka

Idę patrzę świecą się latarnie
Wiem że dziś nie skończę marnie
Bo zrobiłem to co chciałem zrobić
Modlę się do Boga żeby mógł mnie bronić
Przed złymi rzeczami i  pokusami
Życie bywa trudne potrafi omamić
Kochaj żyj według skromności
Jestem pewny siebie mam dużo radość

Mielecki Rap Ton
Chociaż chciałbyś wiedzieć co tutaj przeżyłem stoję tu na majku mam dobrą rozkmine
Robię dobry rap z dobrym przekazem
Hip hop moja pasja nie zatrzymam fazę
Układam te wersy mądra jest ma główka
Życie jak to życie dobra jak chwilówka
Mam 24 lata piszę i komponuję jeśli chcesz posłuchać to przyrapuje

Ref: to jest hip hop moja Muzyka
Głośniki rozwalają się po tych bitach
Czasami robię rap dynamiczny
Żeby być mocnym i bardziej szybszym

Hip hop co mnie jeszcze czeka
Duża sława bo  kawał zemnie dobrego człowieka
Nigdy nie myślałem o dużej scenie a tu robię swą  karierę
Scena fani i autografy kocham to co robię i nic po za tym
Fani mnie kochają bo rapuje a publiczność mocno skanduje
Kocham to co robię i się nie poddaję bo zrobiłem  wiele i będę robił stale

Mam marzenia
Chciałbym chciałbym by zatrzęsła się ziemia
Żeby ogniem zapłonęła ta scena
Bo ja Uderzam jak grom z jasnego nieba
Niech piorun trzaśnie a zatrzęsie się scena
Ja jestem jak lawa  wulkanie niech  beat błyskawicą od teraz się stanie
Stąpam po  scenie już całe 2 lata
Będę tu z wami to nie koniec świata
Od 2 lat mam swoje marzenie nagrać płytę i być tu z wami zawsze na scenie.

Ref: Wierzę w ludzi którzy mnie tu wspierają
Moje marzenia się właśnie spełniają
Bo wierzę w mojego promotora
Może płyta kiedyś będzie wymarzona

Dziękuję ci mamo że mnie wspierasz
Na każdym koncercie gardło zdzierasz
Bo wierzysz w syna swojego
Który raperem został nie wstydzisz się tego
Mój promotor jest dobrym promotorem jest dla mnie
do naśladowania wzorem
Bardzo mu dziękuję i za wszystko szanuje

List do brata
Czasem warto przemyśleć te kilka wspomnień
czasem warto tak po prostu o wszystkim zapomnieć.
Czasem warto być po prostu szczęśliwym
nie udawać ęe to jest na niby.
Czasem warto się bracie szybko  ogarnąć i nie skończyć
jak cała ludzka mentalność.
Pamiętaj braciszku że jestem przy Tobie
gdy będziesz miał problem zawsze Ci pomogę.

Ref. Jeśli będziesz miał jakiś problem udaj się do mnie
ja go rozwiążę i zawsze podążę
pamiętaj że zawsze jestem przy Tobie
Bóg nam to wszystko powie

Pamiętaj braciszku że bardzo Cię kocham
choć mnie czasem ranisz to po nocy szlocham.
Choć czasem mnie nie rozumiesz
to mam do Ciebie ogromny szacunek.
Poszło zbytnio o jakieś błachostki
ale wyciągnęliśmy razem z tego wnioski.
Pamiętaj że będziesz zawsze moim bratem
i będę Cie kocham całym całym moim światem.
 Dwa słowa braciszku:
Miłość   szacunek  --  to brata wizerunek

Łucja Polewska, rocznik 2003 i zarazem ostatni rocznik owianych legendą gimnazjów.
Podwójna absolwentka szkoły numer sześć, pierwszy raz jako podstawówki drugi raz jako gimnazjum.
Pierwsze opowiadania zaczęła pisać w 6 klasie szkoły podstawowej.
W roku 2019 zadebiutowała powieścią "Dziennik Porywacza Gwiazd" i tym samym dumnie wkroczyła w świat Mieleckich artystów pisarzy.
Członkini mieleckiej grupy literackiej MGNP.
Należąca do setek subkukultur m.in Otaku, Furry. Fanka wszelkich ciężkich brzmień, fascynatka powojennej japońskiej animacji w stylistyce europejskiej.
Anarchistka uznająca zasadę, iż człowiek jako istota myśląca powinien kierować się zasadami moralności i etyki, a nie narzuconych odgórnie rozkazów.
Kolekcjonuje pióra wieczne oraz wszelkiej maści narzędzia biurowe.
Pierwszy wiersz napisała około 1 w nocy budząc się z przysłowiowym okrzykiem "eureka!", dalej poszło samo.

Matka
Obrazoburczy ludzie i wulgarne koszulki
niewygodna prawda i niemiłe filmy
na szczycie ludzie posłuszni
u władzy ludzie już inni
podeptany człowiek leżał w klatce
a tam na resztce godności wisi
w tęczy matka – przecież wszystkich Polaków


Głupiec
Pozwolono zabraniać i to wystarczyło
wydano zakazy i to przeważyło
nienawiść
krzyknął głupiec i zamilkł
na wieki
uciszony
pałką rozbitą na głowie


Wiek nieudaczników
Rzucali kamieniami
bili kijami
a przecież nie małpy
tylko ludzie
ludzie dwudziestego pierwszego wieku


Ślepy tłum
Tłum zrodził się
nagi
i głuchy
i ślepy
toteż gdy krzyknięto on krzyczał
toteż gdy kazano on poszedł
toteż gdy zabijano on zabijał
ślepo i głucho


Gdyby…
Gdyby grożono
on by zrobił
gdyby krzyczano
on podwinąłby
ogon
a gdyby umarł to
zamilkłby
na zawsze


Ślepiec
Ślepo słuchał książek
już w szkole
na studiach profesorów
toteż gdy wymądrzał
poszedł w politykę
by i jego słuchano a i by on
mógł nadal ślepo słuchać


Na tarczy
Leżał półżywy
dzielny wojownik
gdyż z wojny wrócił na tarczy
za jego twierdzenie
śmierć!
Krzyknięto
i leżał na tarczy półżywy owinięty
w flagę
w kolorach jego twierdzenia

 

 








Urodził się17 grudnia 1954 w Wampierzowie koło Mielca, mieszka w Mielcu. Należy do Grupy Literackiej "Słowo", działającej przy Towarzystwie Miłośników Ziemi Mieleckiej im. Wł. Szafera w Mielcu. Posiada liczne publikacje swoich wierszy w prasie lokalnej i ogólnopolskiej. W 2004 roku ukazał się jego tomik wierszy "Saksofon na sośnie". Zdobył dwukrotnie wyróżnienia honorowe w konkursie poezji "Wrzeciono" w Nowej Sarzynie ( 2003 i 2004), oraz wyróżnienie specjalne w w/w konkursie w 2006 roku. Również w tym samym roku został laureatem Nagrody Głównej w konkursie "O Srebrne Pióro Prezydenta Miasta Mielca".

Od 2002 roku rozpoczyna się jego współpraca ze znanymi artystami polskiej estrady. Edyta Geppert śpiewa piosenkę z jego tekstem pt. "Kraków płacze" w ramach programu "Wieczór Cygański" na deskach teatru "Buffo" w Warszawie. W 2004 r. Michał Bajor na swojej płycie " Za kulisami" umieszcza piosenkę z tekstem "Ballada o niekochanych mężczyznach” (muzyka Piotra Rubika). W 2007 r. Michał Bajor umieścił na płycie "Inna bajka" piosenkę z tekstem autora pt. "Nocne sms - y". Współpraca z zespołem muzycznym Alka Berkowicza z Rzeszowa owocuje piosenką z jego tekstem pt. "Kawa na dworcu w Rzeszowie". W grudniu 2010 roku, nakładem TMZM im. Wł. Szafera w Mielcu, ukazał się tomik "Harfa w chmurach" [więcej].

Jego utwory trafiały kolejno do almanachów Grupy Literackiej „Słowo”: „Z podróży na wyspy słowa” (Mielec 2007), „W rytmie słowa” (Mielec 2009) i „Zanurzeni w słowie” (Mielec 2011). W 2011 roku zaprezentowane zostały w tomie miast partnerskich Mielca i Lӧhne „W dalszej i bliższej perspektywie” („Sofern wie nah”), a w 2012 w „Artefaktach” – Mieleckim Roczniku Literackim Nr 1 (2012).

23 listopada 2018 roku w Pałacyku Oborskich w Mielcu miała miejsce promocja trzeciego tomiku poezji Kazimierza Treli „Gwiazdy spadają nienachalnie”. [więcej]


HARFA W CHMURACH

Harfa – skrzydło anioła rozpostarte w locie,
(Pióra strun nastrojone, napięte i drżące...)
Dzisiaj swej górnolotnej uległa tęsknocie,
Wznosząc się ku obłokom skrywającym słonce.

Nie sięgną tu, by szarpać ją harfistki dłonie,
I dyrygent swym berłem tutaj nic nie wskóra,
I żwawy rój nut czarnych tu jej nie dogoni,
Bo dziś harfa na luzie, bo dziś harfa w chmurach.

Lecz oto Afrodyta, w boskim panteonie
Dostojnością znudzona dała w chmurę nura!
I o struny otarła swe mityczne dłonie...
I zabrzmiała jak nigdy harfa – harfa w chmurach.

Mielec 14.08.2005


UMARŁYM GAZETOM

O północy umarły wczorajsze gazety,
I zastygł krzyk z tytułów, jak przerwane słowo,
Z datą urodzin-śmierci tą samą niestety...
Cześć ich pamięci! Żyły krótko, jednodniowo.

Do cna zczytane truchła spoczną wnet w spokoju
(zanim ich ekshumację zrobi archiwista)
W trumnach piwnic i strychów, w ciemnicach pokojów;
Bądź czeka je kremacja w domowych ogniskach...

Nieutuleni w żalu, w smutku pogrążeni,
Chcemy się karmić świeżym, drukowanym słowem,
Przy porodówkach-kioskach tkwiąc z groszem w kieszeni...
(O szóstej wszak urodzą się dzienniki nowe!)

Mielec 25.02.2006

 

 


MIELECKIM WIADUKTEM

... pamiętając...

Bądź mi przyjazny – Wiadukcie:
Na wprost po swym grzbiecie mnie prowadź,
Bym, przy barierek twych burcie,
Życie swe mógł kontemplować...

Pokaż przyjazne oblicze,
Zapomnieć daj o niepokojach...
...łza spada z góry na znicze,
twa łza, chociaż wina nie twoja...

Żegnam już czoła pokłonem
Latarni twych palce ugięte,
Jak do modlitwy złożone,
Za ludzkie życie, co święte...

Mielec, 04.12.2004

 


RADIO „PULS FM.”

Mieleckie radio “Puls FM.”
To tło muzyczne naszego miasta.
Nutami kwitnie każdy dzień,
Bluszczem melodii gród nasz obrasta.

„Sto dwa i cztery” – liczby te
Brzmią jak magiczne prawie zaklęcie.
Na skali marzeń znajdziesz je:
Włączasz i mija stres i napięcie.

„Solskiego 10” – właśnie tam
rodzi się to, co słuch tak cieszy.
Nieustający koncert trwa
Dla melomanów mieleckich rzeszy.

Słów mało... Tylko dźwięk i śpiew!
Szczypta reklamy w szlagierów morzu...
Nad koronami miejskich drzew
Plik pięciolinii buja w przestworzach.

Gdy nocą nie przychodzi sen,
Nie zmieniaj tego wszystkiego sposobem...
Sprawdź, czy jest prawdą slogan ten:
- MIELECKIE RADIO GRA CAŁĄ DOBĘ!

Mielec, 11.11.2003


WIELKI WÓZ

Wielki wóz wisi tuż nad blokami;
Siedem gwiazd, tak w sam raz – Wielki Wóz.
Miliard lat, dyszel ma połamany,
Wielki Wóz, nocny blues, wielki luz...

W każdą noc Księżyc go cicho błaga,
By go w rejs pośród gwiazd wziął choć raz.
Wielki Wóz zbywa go: - Nie wypada!
Szlakiem swym wędruj sam poprzez czas...

Wielki Wóz dotąd wszak nic nie woził,
Czeka wciąż, jakby Ktoś kazał mu...
Może gdy światu los zły zagrozi,
Zrobi kurs, jeden kurs, ważny kurs?

Wielki Wóz misji swej wyczekując,
Wieczny wciąż dyżur ma – taki mus!
Skraca czas z Bratem swym dyskutując,
Z Bratem swym, co się zwie Mały Wóz...

Może już dyszel czas by podciosać,
Może czas smaru garść dać do piast?
Konie kuć w kuźni u Hefajstosa,
Może już, może już nadszedł czas?

Wielki Wóz dotąd wszak nic nie woził,
Czeka wciąż, jakby Ktoś kazał mu...
Może gdy światu los zły zagrozi,
Zrobi kurs, jeden kurs, ważny kurs?!

Mielec, 22.07.2006

Jestem poetą, tworzę od ponad dwudziestu lat, mieszkam w Dębicy. W wydawnictwie Miniatura w Krakowie wydałem do tej pory siedem książek poetyckich oraz dwie pisane prozą. Aktualnie ukończyłem ósmą książkę poetycką, oraz trzecią prozatorską, których wydanie planuję na rok 2018. Twórczość pisarska, która zarówno mnie inspiruje, jak i jakiej klimat sam pragnę oddawać, to zdecydowanie twórczość poetów wyklętych.
Charles Baudelaire to mój mistrz. Poruszam tematy trudne, pisząc językiem bezpośrednim, bez owijania w bawełnę. Piszę o chorobach psychicznych, nałogach, odrzuceniu, poczuciu wyalienowania z tzw. poprawnego świata. O brzydocie - która mnie fascynuje - kalectwie, biedzie i grzechu. Moja twórczość nie jest radosna. Ale jest retrospekcją prawdziwej, drugiej strony życia.
Tej, którą omijają ludzie pragnący tylko i wyłącznie skakać z radości, udając, że świat nie ma "gorszej twarzy".

Godzina, czyli sześćdziesiąt nieskończoności

Czy jeśli teraz cię pocałuję
a przed chwilą -
- nigdy wcześniej cię nie widziałem na oczy
(spragnione)
i potem
nigdy cię już nie zobaczę na
te spragnione oczy
to czy to będzie romans?
Jeśli przed chwilą nie było
takiej samej chwili jak ta
(usta się biją o więcej)
i potem
już takiej nie będzie
czy wtedy romans chwilowy
będzie wartym chwili romansem?
Bo jeśli tak to ja
chcę z tobą romans
Usta się bić będą o więcej
te nasze oczęta zamkniemy
i
...


Milczenie FM (epizod łódzki)

Mieszkam w mieście
miliona ludzi
Oni też
(podobno)
czekają
aż ktoś ich zaprosi na spacer...
(powiedziałem: smacznego
gdy konsumował chwilę.
Zaproponował mi-żebym spierdalał)

Mieszkam w domu
orłów zmęczonych życiem
Marzą o przygodzie
zamknięci na amen
w pokojach

A jak jeżdżę autobusami to
od dźwięków disco gorszy jest tylko
brak alternatywy
(Krzyknąłem: Ludzie! Zmieńmy stację
na SIEBIE!
...
Milczenie FM)
Mieszkam w mieście
miliona ludzi
podobno oni też
mieszkają w tym mieście


Popsuty

Jak mnie chcecie zabrać do nieba
(swojego)
naprawić
wyczyścić...

podać mi rękę
bym nauczył się chodzić
jak wy

jeśli nie dotknęliście gołą stopą
mojego piekła?

Jak mnie wyspowiadać chcecie
palcem wskazującym
i ostrością języka

gdyście nie zbłądzili
i nie upadli po stokroć?

Skąd wiecie czym jest to niebo
do którego wszyscy powinniśmy zmierzać
jeśliście
ze swojego domniemanego raju
na dno nigdy nie spadli...?

Czym jest Dobro
o zbawiciele
dla waszych umysłów
jesli stroniąc od grzechów
nigdy nie poznaliście ich smaku?

(Jestem tu
zdobędziesz się na odwagę by
po mnie zejść?)

Czekając na górze
nie naprawisz niczego dobry człowieku
jeśli sam nigdy nie byłeś

popsuty...


Psychiatryk

Droga Pani bibliotekarko!
Długo nie odzywałem się do Pani, proszę wybaczyć.
Mam ogromną nadzieję, że się Pani zamartwiała o mnie i poprzez moje nieodzywanie, schudła kilka kilogramów, odmawiając sobie posiłków. Wszak jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciel powinien martwić się o drugiego, jeśli ten nagle gdzieś znika. Zdaję sobie sprawę z innej definicji przyjaźni:
Jesteś to jesteś, a jak cię nie ma, to nawet nie zauważę, bo nie pamiętam loginu…
No, ale my przecież nie kalamy się tym najnowszym wynalazkiem w postaci fałszywych relacji internetowych.
My jesteśmy żywi. Z krwi i kości.
Tak więc, mam nadzieję, że mocno Panią zaniepokoiłem swoją chwilową nieobecnością, ale już spieszę do sedna kolejnego listu, bo jak to u mnie, wiecznie poszukującego prawdy w coraz bardziej sztucznym świecie, dzieje się dużo.
Otóż, miałem ostatnio zaszczyt wielki, przebywać w szpitalu dla ludzi wrażliwych. Ba, nadwrażliwych. Takich, którzy świat chłoną całym sercem. Nie ograniczają się w miłości – zawsze kochają szczerze i bez granic. Jak nienawidzą, to też naprawdę (wielu na pokaz nienawidzi, żeby tylko mieć swoje zdanie, gdy właśnie go wcale nie mają…) bo uczuciowość ich, podkręcona, jak kaloryfer na zimę, tak jest rozpanoszona w duchu, że inaczej nie potrafią. To ludzie, którzy na wszystko co piękne i wszystko co brzydkie, reagują natychmiast i najmocniej jak się da. Coś podobnego, jak dzieci. Nigdy nie udają niczego, bo nie potrafią. Serce mają na dłoni, delikatne są(bardzo wtedy cierpią, zanim staną się dorosłymi), a zachwyca ich, lub oburza, każdy element istnienia wokół, bo na nic nie potrafią być obojętni.
Niby oczywiste, wszak jesteśmy ludźmi, prawda? A jednak pozmieniało się to jakoś. Tak, że kto teraz sercem -  a nie rozumem, pragnieniem - nie stanem środków na koncie, tęsknotą - a nie strategicznym geniuszem, się w życiu kieruje, ten potępiony i karmiony szpitalnym wiktem.

No i to podobno choroba jest, ta uczuciowość, więc wymyślono na to owe szpitale i powsadzano tam tych ludzi, co czują więcej, widzą więcej, a serce przeważnie zastępuje im tak zwany(co za cholerstwo!) zdrowy rozsądek.
Tak więc będąc w tym  psychiatrycznym szpitalu wiele się nauczyłem o życiu i ludziach. Ale postaram się pokrótce, żeby się Pani czytaniem nie zamęczyła.

W tym szpitalu dla biednych, więcej czujących ludzi, karmi się jakoś dziwnie, niemiłosiernie. Gdy człowiek zabije, okradnie, zgwałci, skrzywdzi, dostaje za karę pyszną kuchnię w porcjach, jakich nawet nie przeje. A gdy ktoś zachoruje, otrzyma na talerz mizerną porcję niezidentyfikowanego paskudztwa. Więc jak to jest z tymi zdrowymi, porządnymi ludźmi, co w trosce o innych zakładają i prowadzą szpitale, a za karę jeszcze dla innych – więzienia? Czy to normalne, że człowiek w chorobie gorzej jest traktowany pod opieką, niż złoczyńca pod kluczem aresztu? Być może się nie znam, w końcu to ja tu gram rolę chorego umysłowo…
Spotkałem się z wielką nieżyczliwością ze strony lekarzy.
Wie Pani, droga Pani bibliotekarko? Jak przyjdzie człowiek do takiego szpitala, to od progu jest traktowany, jakby chciał zabić wszystkich ludzi, coś zniszczyć, coś ukraść, itp.itd. Jak…chory psychicznie.
Ale cóż to oznacza „chory psychicznie”? Czy to ten, co przez swoją uczuciowość zakochał się za mocno i zwariował z tej miłości, że się sam nie da rady pozbierać? Albo ten, co biedę taką w domu miał, że wreszcie z głodu i z tej biedy zwariował? Albo ktoś, kto pobłądził w życiu i w nałogi wpadł i sam z nich wyjść nie potrafi?
A może „chory psychicznie” to ten normalny, co uważając się za zdrowego, potrafi drugiego przeklnąć, opluć, popchnąć, wyszydzić? Może ktoś, kto wymyślił karabin? Albo bombę atomową? Taak. To akurat się nazywa nauką.
Nauka zmierzająca w pewnych kategoriach do masowego Holokaustu, to dobro ludzkości, bo nauka zawsze jest dobrem. Ludzie wymyślający, jak zabić milion osób w minutę, to wielcy naukowcy z tytułami.
Ktoś, kto pada na kolana przed fałszywymi bożkami, nawołuje pod groźbami innych, by też padali…
Ktoś, kto wymyśla definicje na poprawność człowieka, swoje życie przeżywa na niby, żyjąc tak, aby przypodobać się innym, aby zyskać coś materialnego…
Żyjący na ciągłej karuzeli komercji, za pomocą wyzysku, władzy, przemocy, kłamstwa…
Wiele można wyliczać.
A jednak - chorymi psychicznie nazywa się ludzi, którzy wiedzą, co to serce i dusza.
Błądzą, bo poszukują.
Cierpią, bo ufają.
Płaczą, bo wierzą w ludzi.
Upadają, bo walczą do ostatniej chwili, zamiast poddać się i przejeść na stronę wroga.

I tak przebywając w tymże szpitalu, widząc, jak ogromnie życzliwi są dla siebie wszyscy jego pensjonariusze, jak szybko i prawdziwie się zaprzyjaźniają ze sobą, a porównując to to obłudy i nieelegancji wszystkiego co poza nim, doszedłem do wniosku, że świat dzieli się na dwa obozy:
Szpitale psychiatryczne i psychiatryki.
Więc jeśli chciałaby Pani, droga Pani bibliotekarko, skosztować prawdy, proszę dać się zamknąć w takim psychiatrycznym szpitalu. A jeśli chce Pani być w psychiatryku, to już tam jest Pani. Bo największym psychiatrykiem dla „umysłowo zdrowych” jest społeczeństwo.
Nie ma większego skupiska „psychicznych”.

Wyszedłem niedawno z wspomnianego szpitala. Wprost na ulice psychiatryka. Już nikt nie mówi mi: Dzień dobry. Nie uśmiecha się życzliwie, mimo, iż jestem dla niego obcym człowiekiem. Nie dzieli się bułką, nie pyta o samopoczucie, nie zaprasza na wspólną herbatę.
Tu, na wolności wszystko jest po staremu.
Pozdrawiam Panią z psychiatrycznego świata.
I proszę pamiętać! Psychiatryk i szpital psychiatryczny to nie to samo. Jedno jest wszędzie poza drugim, a to drugie daje prawdę o życiu i ludziach.
Choć niewielu jest w stanie ją pojąć.
Są zdrowi. Normalni.

rebel

Urodziła się w 1966 roku w Kraśniku, dzieciństwo spędziła w Zdziechowicach. Ukończyła Technikum Ekonomiczne w Stalowej Woli i z tym miastem związała się na kolejne lata, tu założyła rodzinę. Pracowała w Dziale Księgowości w Hucie Stalowa Wola. Pasjonuje się zielarstwem i medycyną naturalną, uzyskała certyfikat UE w tej dziedzinie. Przez wiele lat opiekowała się ciężko chorą mamą i w tym okresie zrodziła się u niej potrzeba wyrażenia swoich emocji, przemyśleń, nastrojów w formie poetyckiej. Początkowo pisała „do szuflady”, w ostatnich latach opublikowała kilka wierszy w stalowowolskiej gazetce promocyjnej „Free”. Od kilku lat uczestniczy w spotkaniach Stowarzyszenia Literackiego „Witryna” w Stalowej Woli i Mieleckiej Grupy Literackiej „Słowo”. Przygotowuje do druku swój debiutancki tomik, poświęcony pamięci Mamy.

Szklane serce    

Moje serce skaleczone
Moje serce szklane
Deszcz łez rozbija
Na okruszki szkła
Każdego dnia.
Nie zbieraj
Bo się pokaleczysz.


Nadzieja

Zbieram garściami wspomnienia
Łowię minione chwile
Myślami biegnę, by złapać szczęście
I zaległą nadzieję…
Wiara daje siłę i mówi
Że wróci miłość do świata i ludzi.


Tato, dlaczego?

Wspomnienia o Tobie męczą tak
Gdy w nich widzę Twoją przemęczoną twarz.
Ale dotyk trawy, gdy chodzę wśród łąk
To łagodny dotyk Twych spracowanych rąk.
Dzisiaj, gdy życie i rodzina może mnie zaskoczyć
To pamiętam Twoje spokojne oczy.
Gdy najbliżsi dzielą na czworo włos
To pamiętam Twój ciepły i łagodny głos.
Czasem, gdy się sama po mieszkaniu snuję
To myślę o Tobie – Ciebie mi brakuje.
Mam w życiu wszystko, nie brak mi niczego
A jednak za Tobą tęsknię, kto to wie, dlaczego…


Pociąg marzeń

Wsiadam do pociągu marzeń
Za oknem góry, lasy, równiny
I tylko stukot kół o szyny
Wytrąca mnie ze snu.

Rozglądam się wokół
I nie widzę Cię, Mamusiu…
Tak bardzo tęsknię
Choć mówią, że czas leczy rany…

Nie wyznaczam sobie celu podróży
Bo w moich marzeniach i tęsknotach
Wydaje mi się, że zbliżam się do Ciebie…


Dzień Matki

Gdy żyłaś, świat był wspaniały…
Nauczyłaś mnie życia, otworzyłaś oczy
A teraz tęsknota tylko za mną kroczy.
Wydawałaś się krucha, lecz jak trzeba – silna
A ja na lekcji życia byłam dosyć pilna.
Dziś, gdy życie tak boli, serce z żalu się kuli
Nikt mnie nie wysłucha, nikt mnie nie utuli…
Gdy byłaś obok, czułam się jak w niebie
A niedługo pierwszy
Dzień Matki
Bez Ciebie…



Drobiazgi

Swego szczęścia szukaj w drobiazgach
W słońcu, co świeci
W zapachu kwiatów
W uśmiechu dziecka

Szukasz szczęścia w Paryżu, w Londynie
A ono jest za progiem
To się naprawdę zdarza
Otwórz oczy i uwierz w siebie
Uwierz w miłość…


Jesień życia

Piękna jest jesień, nie tylko życia
Bogata w słowa oraz w odkrycia.
Masz dużo czasu, więc się nie śpieszysz
Możesz pogadać, kogoś pocieszyć.

Krótkie wspomnienia, szczere uśmiechy
Czekasz na wnuki, to twe pociechy.
Korzystaj z życia w jesieni wieku
I dbaj o siebie, starszy człowieku.

Idziesz na spacer i do kościoła
Życzliwych ludzi widzisz dokoła.
Minęło  życie jak jeden rok
I co dzień bliżej ten trudny krok.

Myśl o swych bliskich, do których pójdziesz
I w Bożym Świecie na pewno ujrzysz.
Więc zanim zgaśnie jesienne słońce
Ciesz się i nie myśl wciąż o rozłące.

Masz jeszcze siłę i potańcować
I poswawolić, i pocałować…
Trzymaj się mocno tego co cieszy
I myśl o sprawach, w których pocieszysz.

Uśmiech i radość niech cię wyróżnia
Bo jesień życia to nie jest próżnia.
 

Pochodzi ze Stalowej Woli. Od wielu lat mieszka w Rzeszowie.
Pierwsza wzmianka o jej twórczości poetyckiej ukazała się w 1995 roku w Almanachu „Cieniutka kładka niepewności”. Przez długi czas pisała wiersze do szuflady a od ponad dwóch lat poezja ponownie zagościła w jej życiu.

Należy do Koła Młodych przy Związku Literatów Polskich w Rzeszowie i do Klubu Poetów Podkarpacia „Perły” w Mielcu. Na spotkaniach poetyckich prezentuje wiersze i chciałaby wydać w najbliższym czasie tomik. W maju 2017 r. wzięła udział w III Rzeszowskiej Nocy Poezji, gdzie otrzymała wyróżnienie. Myślą przewodnią jest dla niej to, co powiedziała poetka Anna Kamieńska, że poezja jest tylko sposobem dojrzewania, dlatego nie wstydzi się słabszych wierszy – są etapami, dochodzeniem, samookreślaniem.

Romantyk
Obezwładniam  cię
swym ciałem
odkrywam wzrokiem
jak pająk swą sieć
ustami kładę
różnorakie pieczątki
na twym ciele
mocno wpuszczam oddech
byś uleciał w jaskrawe
 przestworza
głowę kładę
w otwarty tunel

i tak przeistaczam się
w inną kobietę
i tak jestem w swym
żywiole

Entuzjastyczny ogród
W entuzjastycznym ogrodzie
znajdę zaszczytne miejsce
zasadzę tam siebie
z napisem- dla ciebie

A  gdy wiosen przybędzie
zabrzmi etiuda
wiatr zacznie rozrzucać
włosy na wspak
korowód białych motyli
będzie nas prowadzić

Pójdziemy aleją
uniesienia
Pszczoły świerszcze
i wiatr
rozbudzą umarły
koncert sprzed lat

Wiara
W przeźrocza
W przedsionki kobiecości
W półmroku bezsilności
W chwiejącą się bezradność
Zaczął posuwać kroki
Zmierzając wyboistą drogą
Wierzył że dojdzie
Do mety
Z nią – przemienioną
Wczoraj biedną
Dzisiaj duchowo bogatą

Niezaproszony
Przytulił się do drzwi
mego życia
i ujrzał przez szparę
ocean łez
garść fioletowych słów
nogi z jedwabnych nici
i ścieżkę ciemnej zagłady

chciał drzwi usunąć
i wszystko przemienić
lecz wiedział że nie może
nie został zaproszony

Aktorka
Chciała być nią
królową bez mienia
więc weszła w zachwyt
upiększenia

Minęło kilka miesięcy
lat kilka
upadła
wstać nie umiała

Chcę wrócić do siebie
do siebie-krzyczała
chcę ujrzeć wolność
tę którą miałam

Lecz życie wrzasnęło
chcesz wstydu mi przynieść ?!
masz grać królową
tę którą tak chciałaś

Niespełnione marzenia
Wsiadała
drzwi zamykała
wierzyła że będzie tam
lecz jesień za nogi
ją  pochwyciła
mgłą ręce opatuliła
staruszek
z siwą brodą
przydał jej lat
paparazzi  po kątach
zdjęcia strzelał
i nic jej odlecieć
nie pozwalało

Miłość
Na skraju rzeki
Miłość na nich
Czekała
Chciała szumem
Wody zatriumfować
Ale nie umiała
Rzuciła tylko
Koszyk białych
Pereł na szczęście
Mówiąc
Weźcie je
Na szlak swego życia
A kiedyś
U krańca drogi
Zawiążcie korale
W podzięce

 

Rafał Stanisław Bańka "baumer"

HALIFAX  nr. BB 438

Straszliwe zgnieść musiały Ich siły
gdy skrzydła się wreszcie w ziemie wbiły
płomieni otuleni kocem , stalowym przygwożdżeni grotem
jak Chrystus w belki swego krzyża.

Co czuli kiedy śmierć się zbliża?

Oprócz  potu z benzyny i krwi...jęku kolegi i stopionych  drzwi...
gdy silnik kaszlał już skowytem tęsknym
za sobą wlekli już pióropusz gęsty ,kiru żałoby ten ogon ponury
mijając wioske spod Sadkowej Góry.


Kogo w swych myślach wtedy przywołali ?
 w ostatnim locie-  słusznym boju

Im zawdzięczamy  czas pokoju

Bo Oni przyszli prosto z chmur
przez las piorunów, przez grad kul
z lotnisk Italii poprzez burze
by skończyć lot w Sadkowej Górze
i spleść się z ziemią nieojczystą


Przecięli ziemie jak niebieski pług
by płonąć potem jak ofiarny stóg.


Czy to przypadek ,ze skrzydlaty ptak...
Jest na tle nieba niczym Chrysta znak ?
ofiarny fenix ,który w ziemi tkwi
co nam wywalczył dziś pokoju dni.

Wrzące opary połykały usta
twarze w grymasach ,pokrwawionych  lustrach
w oczy patrzyly odbicia  bliżniacze
jeden już umarł,inny wtedy skacze...
Czyje Ich wtedy żegnało oblicze ?
kiedy u kresu dni kończyli życie ?

Krwawo pękały topione zwierciadła
a kiedy ranna maszyna już spadła
ognista gwiazda i swoim kolosem
germańskim srogo uderzona ciosem
kadzidłem chwały kadząc dom i zboże
w swoje objecia racz Ich przyjąć Boże
historii tej dając epilog

Chcieli ratować  kraj sponiewierany
I  niech IM szumia  pieśń tę złote łany

Bo Oni przyszli prosto z chmur
cięci burzami, cięci gradem z kul
w ogniu krzyżowych świateł reflektorów
szukając grobu w sandomierskich jarach
dla ciał (bo dusza w niebiańskich hangarach)

Pamięć żołnierzom sojuszniczych armii
daniną życia swego wolność nam wydarli
jęk sie Ich splatał z metalicznym zgrzytem
kiedy sie wbili ognistym kopytem
cięci ostrzami blach stalowych noży
Piloci RAFU rycerze przestworzy.

11 lipca 2017


PIEŚŃ CYGAŃSKO-CYRAŃSKA
~derib | poezja / wiersz wolny

jadą wozy kolorowe ,jadą mącą koła w głowie
jadą wozy wolnych ludzi żaden trud ich dzisś nie truudzi
konie graja kopytami kurz tej drogi tańczy z naami
brzeczą kubki i patelnie
slużmy swej wolnosci wiernie

ogień tańczy na popasie suknie piękne w całej kraasie
iskry tancza i wiruja to cyganie konia kuja
wiersz sie wtyrwał dziś Papuszy - to jest cząska romskiej duuszy
las korona tu przygrywa -prosta droga chociaż krzyywa


bies cygański ma kapelusz (ich w taborze jest niewieelu
na starym rowerze jedzie kurs wytycza Im na przeedzie
twarz ma czarna niczym sadza dzisiaj jest cyganska wladza!!
jedzie tabor widmo ,duchy ,ledwo we mgle widac ruchy...

jedzie tabor...


ROZROST
~derib | poezja / wiersz wolny

Świecące oczy smoka
Przeszywający wzrok
Niczym pięść, co spada z wysoka
By cie strącić w mrok

Gardziel, co samotnością zieje (a czarna jest jak smoła),
Wchłania samotność garśćiami, pomocy czasem zawoła:

"Tak bardzo czekał na Ciebie!"
"Tak bardzo mu Ciebie zabrali!"
Zaszyli Twe serce Mario

w plastikowej lali

I nie ma dla niego Maniu
Niczego, co byłoby warte
Bo serce pełne gniewu
(Prawie na trzy czwarte)

Gardziel, co samotnością zieje (a czarna jest jak smoła),
Wchłania samotność garśćiami, pomocy czasem zawoła:

"Tak bardzo czekał na Ciebie!"
"Tak bardzo mu Ciebie zabrali!"
Zaszyli Twe serce Mario

w plastikowej lali

Serce, co pełne żółci
Co w dusze się mu wlewa
"Po co to było?!" - woła
Zamiast radośnie śpiewać

Gardziel, co samotnością zieje (a czarna jest jak smoła),
Wchłania samotność garśćiami, pomocy czasem zawoła:

"Tak bardzo czekał na Ciebie!"
"Tak bardzo mu Ciebie zabrali!"
Zaszyli Twe serce Mario

w plastikowej lali

05-09-2015

WIEM
~derib | poezja / wiersz wolny

Przyjde do Ciebie
gdy Ty bedziesz z nim
i powiem Tobie:"ja juz wszytko zrozumialem".
A Ty pozwolisz mi odejść.
Jak ja pozwoliłem odejść Tobie
I Tylko twarze naszych dzieci
Jak dwie samotne wyspy
Ja my-dwie ziemie sobie wrogie
I nie pomoże świety Walenty
Nikt z nas nie był i nie jest święty
choć świętym każdy być powinien
Przyjde do Ciebie
Gdy żyw troche jestem lub gdy całkiem zgine

Wybacz mi prosze
Co złe nie pamiętaj
Wierze,że kiedyś sie spotkamy
Ja święty
i Ty-święta



PAMIĘCi Iana Curtisa

w czarnej prochu chmurze lecisz ku górze Ianie
czarna chmurą prochu moszcząc niebiańskie posłanie
z trójkąta bólu wyborów Twe wyrwanie
Twój koniec i odlot
jak skończone pranie

29-08-2014


DARIUS KENNEDY BLUES

25 zbrojnych na człeka jednego
(strzelali by sie bronić,mój drogi kolego?)
On sam w rozpaczy i z nożem jedynie!
Opedzał się od zgrai(czy wiedział,że zginie?)
Czy ćpal,czy zabił,(jaka Jego dusza?)
25 (!) zbrojnych zabiło Dariusa.

I choćby kradł i zabił, nie wiem jaka wina
Postrzelać lubi sobie każy SUPERGLINIARZ.
Tłumy przechodniów tę scene kreciło
Celując aparatem w Dariusa,gdy ginął
W centrum wydarzeń, powiedzą,że byli
Śmierć chociaż Twoją, Darius uwiecznili

Czy kradł czy zabił? Jaka to przyczyna?
Że ogień otworzył wtedy każdy glina?
Czy za kolor czarny?Zakręty życiowe?
Czemu Darius zginął?Jaka jest odpowiedż??
Strzelili niemal salwą (do człeka jednego!)
Zabili więc Dariusa ,tak jak Kennedy'ego.

Czy ćpał,czy zabił-cenne każde życie.
Medal za odwagę ?medal za zabicie...


fakt z 14.08.2012 z krainy Wschodnich Stanów Pier...Ameryki ( USA )

streścił -CKS rav

20.082012


 W "MOIM" KRAJU (RYM)
~derib | poezja / formy klasyczne

W "moim kraju" co na Bożym globie,
pod Bożym niebem-
nie odpoczniesz sobie.
Podatek od szopy, dobroci i duszy
w nadwislańskim kraju-oddać władzy musisz.
Działka prywatna!
Droga państwowa!
(Od "działka prywatna" Boże mnie uchowaj.)
Oddycham za darmo,jeszcze to zostało.
Nie wiem na jak długo?
Bo ciagle IM
mało


"Ciągle im mało,mało, mało mało..."

ps.Kinga ,tak Cie kocham
tak mi ciebie brak
Ale z ciebie suka
niech cie trafi szlag...


ravcks'-17 lipiec 2012



NAZWISKO NIEZNANE

Miałkie umysły
podłe serca...
Miecz uczyniłem z cienia wiersza
Do tych co sprawe te miarkują
Z szacunku dla Tych co w więzieniach
bez rodzin swoich, dzieci ,żony

Wrzucam te karte czyniąc
akt swój
obywatela i sumienia
W pamieci mając utraconych.
Dla Nich
bo mówił mi tak ksiądz ambony.
Skorupka
z czaszką przetrąconą.
i krzyż tu stawiam nie lewakom
i innym frakcjom podejrzanym.
Krzyż tu swój stawiam Wam
Polakom
w leśnych ostepach pochowanym.
i krzyż swój stawiam grobom Lisa,mscicielom
świetym utraconym
do Was Ojcowie wołam dzisiaj
choć sfrustrowany i zmęczony:

I krzyż rysuje
X
Duszom leśnym
Lwowa dziecieciom mi nieznanym
bo wymarzyli to co dzisiaj
czasem "wolnością" nazywamy
amen

19 pazdz 2011


WAHADŁO z ALEI SZUCHA
~indiarav | poezja / formy klasyczne

NIE WIEM JAK WYGLADAJĄ PLECY
PO CIĘŻKICH UDERZEŃ WAHADŁEM
GDY KOCUR NADCZŁOWIEK JAK W BĘBEN
UDERZAŁ WAHADŁEM ZAJADLE.
RAZ PIERWSZY OD DNIA TAMTEGO
KĄPIEL W KLOZECIE JEST MĘKĄ
ODDAJĘ MĘŻCZYZNIE,KOBIECIE
(W TRAMWAJU NA SZUCHA) CHLEB SWÓJ.
SAM KARMIONY UDRĘKĄ.

13 grud 2010


POETA ZABITY
~indiarav | poezja / wiersz wolny

Grześ Przemyk zabity
zomo niekarane
W Kraju, gdzie psa zabij-
2 lata dostaniesz.

40 razów pałą
od wron zwyrodniałych
smierteny makijaż
oto kraj nasz cały


Oświadczenie sączy TV
Szyk pełen i para.
Poeta zabity -
Kolejna ofiara

Na próżno tu sensu
i logiki szukasz
nie w czas i nie w miejsce trafił
taka to nauka


Wiare zamordować-za to wyrok drugi
Za Grzesia Przemyka przedawnia sie długi

02-08-2010


wiersze powstały w latach 2002-2017 z duszy a spod ręki Rafała Stanisława Bańki z Mielca ps."Baumer" (na digart.pl jako derib indiarav)

Rocznik 1990. Jestem kawalerem, zaszufladkuje się jako humanista. Interesuje mnie człowiek, świat, życie, relacje. Wszystko to co transcendentne – immanentne. Pociąga mnie integracja wszelkich dziedzin życia, stwarzanie podstaw mentalnych zdolnych uporządkować cały ten bałagan ludzkiego „ widzi Mi się” Głęboko wierzę w to, a nawet jestem święcie przekonany, że każdy z nas od ameby po korę nową jest transcendentnie tym jednym jedynym Ojcem-Matką. ZEN.

Maluje, Tańczę, Śpiewam, Rzeźbię, Gram, Kocham, Upadam, Wstaję, Marzę, Cierpię, Żyję, Umieram. W szkole jakoś specjalnie się nie wyróżniałem. Trenowałem Siatkówkę w szkole sportowej w Rzeszowie, Jeździłem stopem, chodziłem po górach, pracowałem w klasztorze, medytowałem w ośrodku ZEN, piłem , paliłem , a teraz, no właśnie Co Teraz ? Być.


Rodzina

Przyjdź, do mnie, w osnowie nocy.
W komunii mroku, cierniowa korono.
Ojca śmiertelnych ,odkupiciela miernoty.
W spokoju, nocy ciężar minionych.
Orgii i trosk.
W stosie tajemnic, płoną.
Bez przerwy,
Tkaniny rwące, kończyny.
Bezsenne noce.

Rodzina w święto, obrzuca się błotem.
Westchnie nerwowo, samotnie.
Papieros, dopali się sam.


Ciężar

Niosąc, na barkach, minionych nocy ciężar.
Wreszcie, przekracza próg swych tajemnic.
Ufa już temu, co tak swobodnie powstaje.
Potrafi podnieść się, ze zgliszczy swych potknięć.
Frunąć wysoko, ponad zwierciadłem swych pragnień.
Kocha, zrozumiał swą przeszłość.
Ma siłę, iść dalej.

Iść tam, gdzie nikt jeszcze nie był.


Zakonnik

Karmiczne niemowlę, bez tchu i nadziei.
Wykrzyczy swe troski, w zupie oddechu.
Pierwszy raz, od wieków w chwili wolności.
Zmieli swe kości, olbrzym mu w głowie.
Stopień pokrewieństwa ,człowiek – bestia.
Mistrz, okrucieństwa,

Zakonnik.


Idole

Nie, zachowuję się wcale.
Rozpuszcza się, nieśmiały ocen.
Bezpieczny. Wybawca, śmiertelnych.
Nie, ma miejsca na słowa.
Nie, słyszy już.

W głowach, idee kunsztu się rodzą.
Płoną, ogniem, żałośnie
Boga pragnienie.
Dzieciątka, Jezus.

Chrystusem, To
Dotykaj
Spożywaj – To, ciało .
To miejsce, Ono Jest.
Życie.
żółć wylej!
Uprzedzeń zasłonę.
Wspomnień,
Odetnij kupony.
A kręcą się głowy Tak,
na Nie, Butnie !
W formie sprzeciwu,
lęku
Tłumnie !!!
nunc stans
nunc stans
nunc stans
Nie będziesz miał cudzych
Bogów prze de mną.


Łza

Dziękczynienie trwa…
W chwil skromnych oddechem.
Żyje, kto? Czemu ? i po co?
Nie ważne!
W wieczności zmiana,
Najbliższą oblubienicą śmierci,
W nieustającym tańcu przeciwieństw,
Odnajduje na nowo.

Łza,
miłując stworzenie


Światło

Iskrzące słońce, na horyzoncie,
porusza najgłębsze przestrzenie,
we mnie. Wschodzące,
Jest pięknie, jak chcesz, to nazwij.
lecz słów brak, tu ma - znaczenie.
Pewnie tylko cisza, zna odpowiedź.
Zna ją prawdy, brzmienie.
Tak wiele, chciałem dostać.
Teraz, Nie wiem.


Słowik

Niemy głos wszechświata
szepcze w moim wnętrzu,
z troską podpowiada
co unosi się w powietrzu.
To nie świat, jest zły,
to Ludzka materia,
zagubiona gdzieś,
pośród cudów i piękna.


Befsztyk

Gdzie? zrodziła się nienawiść.
Ssak, drapieżnik, pragnąc żyć,
pragnie również zabić?
Gdy instynkt szepcze,
w zakamarkach ciała,
szanuj, krew, formę,
która przeżyć ci pozwala,
byś żył ,życie swe, na twe barki składa.
Tak, to ta ,oto życia strawa.
w kręgu życia piękna ,
choć w tych trzewiach, spokojna i cicha,
z powrotem w objęciach, do ziemi trafi,
by wstać, wzlecieć, wzrosnąć
nie po to by zabić.

Justyna Żelazo
Urodzona 18 października 1989r. w Knurowie, z wykształcenia geodeta, nauczycielka zawodu w Zespole Szkół Budowlanych w Mielcu, a prywatnie ciekawa świata, często wędrująca górskimi szlakami, niespokojna dusza. Wiersze i prozę publikowała wcześniej na łamach raciborskiego Almanachu Prowincjonalnego.

Dolina Końca

ósma zero trzy.

unosząc się z popiołu mgły
ranni ludzie idą

w dolinie końca
ranni ludzie idą

rozpięta ona
pomiędzy wzgórzami bloków
szumiącym strumieniem głów
wyżłobiona

dołem
ranni ludzie idą.

ten z prawej szybko.
jeszcze go goni
senny omam szarży koni.

ta z lewej
z kwitkiem odprawiona,
zastanawiająca
ona.

jest ich więcej,
który pierwszy,
który prędzej.

zostawiają ciepłe słowa
jak bułeczki,
gnając cicho
coraz ciszej
w Niewiadomo.



Nawrócenie po przejściach

jak się zapętliłam
jak ja się okropnie zapętliłam

spłonęły moje pamiętniki
w ogniu pieca węglowego

jak się rozwinęłam
jak ja się okropnie rozwinęłam

tam gdzie należy, czyli
w kierunku niczego.

kamienie węgielne
położone
w fundamencie mojej grozy
moje wspomnienia
i wasze ciała
leżą w tych samych
opałach.

przesiewałam je ukradkiem
przez maleńkie sito
ale papier i płomień
to tylko

popiół.

ogień niczego nie oczyszcza
gromi, odrywa, gryzie
oto zgliszcza.

co mi z siebie zostało?
ostygły kołtun
martwego feniks


Panu Prezydentowi, epitafium kwietniowe

ta ziemia wcale nie jest taka płaska
kępa lasów, tu pagórek z niej wyrasta
w dotyku miękka, czarna, ił
pachnie jak proch, krew i dym

bez zdziwienia popatrzyłeś na szeregi
które stoją dość milcząco w miłej mgle
przecież takie powitania są na miejscu
w taki dzień, przy takim odejściu

uśmiech tylko przygasł Ci na chwilę
bo mundury są w zieleni jakiejś zgniłej
bo salut wymierzony w oficerską skroń
jest jak przyłożona do ich głowy broń

krzyczałbyś żeby nie strzelać,
ale dziś już nic nie krzyczysz
milczysz tylko pełny krzyku,
krzyk wymyślasz w ciszy.

pierwszy krok stawiasz na dywanie odchodzenia
spoglądając w twarze szare ze zmęczenia
liczysz ile lat czekali tu na Ciebie
by się znaleźć na rozkaz w oficerskim niebie

i nadszedł w końcu rozkaz, ostry, drżący
z Twojego gardła urodzony, żywy jakby dla żyjących
ruszyli marszem depcząc za sobą proch ziemi
nie zostawiając w niej śladów, nie poruszając kamieni

odeszli, a Ty myślisz, że jesteś już sam
ale nie, tłum przyjaciół gromadzi się u bram
pierwsza radość się miesza, z rozpaczą tej chwili
bo nie chcesz ich tu widzieć - chcesz, żeby żyli

krzyczałbyś żeby wracali,
ale dziś już nic nie krzyczysz
milczysz tylko pełny krzyku,
krzyk wymyślasz w ciszy.


Jeden strach

jeszcze jeden we mnie strach
że pamiętać przestanę
twoją prawdziwą twarz

że będziesz dla mnie krzyżem
płótnem, ozdobnikiem
w takiej chwili: obojętnej
tym co martwe i wyryte

odejdziesz powoli, pozwolisz
oglądać swoje, coraz mniejsze plecy
a z mojej słonej niegdyś soli
kryształy pozostaną,
mdłe jak proch i mętne

jeszcze jeden we mnie strach
że dziś jest chwila obojętna
że właśnie teraz tracę smak
patrząc na drogę, która kręta

przenosi cię w zaświaty
z obrazów, sklepień, desek
pełne odprysków i spękań
suche, pradawne, niedostępne.


Monolog jeszcze nie zagrany

albo ciemna albo jasna
nawet nie chcę lustra
albo coś we mnie jest
albo jestem pusta

albo słońce albo śnieg
patrzy na mnie z okien
albo nie wiem albo wiem
czy jestem człowiekiem

albo krok albo sen
albo noc albo dzień
złapie mnie albo nie
głupi albo ten co wie

czy się dam czy odwrócę
czy ucieknę czy powrócę
czy się poddam czy postawię
w twoje ręce to oddaję

w twoich dłoniach pozostawiam
żal i radość - wszystko na raz
moją kruchość moją stałość
moje to co pozostało

możesz okraść mnie do naga
lub kłamstwami otumaniać
zranić oddać i pochować
proszę nie każ ... decydować.


Plac Zbawiciela

oto brukowany czarnym granitem
Plac Zbawiciela
depczą go tłumy gapiów,
nie z przypadku
 
pytają między sobą niepewni
czy, aby który z nich
przed chwilą nie umarł

okazuje się, że wszyscy umarli
a ja stoję pośród
i nic nie rozumiem

podjeżdża miejski autobus
rozlega się szmer nie do zniesienia
kto zdoła wsiąść ten pojedzie
do nieba

pchają się wszyscy, ale ja
chcąc jeszcze trochę ugrać
bo nie jestem pewna
żadnego ze swoich uczynków
przepuszczam ich przodem

mówię sobie: to niby nic
a jednak coś dobrego,
każdy gram się liczy.

a potem, patrząc przez duże
trochę brudne szyby
oglądam się na tłum, który został
choć przepuściłam wszystkich

milczę, a on mnie wiezie
do złotej furtki zbawienia,
bo choć ładna, nie jest wielką bramą
raczej kojarzy się z niewielkim
przejściem do ogrodu mojej babci

zawiasy nie skrzypią

jeszcze tylko kilka miłych formalności
jakieś papierki do podpisania
i jestem

pamiętam tylko, że były białe.
nie plamiło ich żadne słowo czy kreska
piękny papier.

na znak próżności uśmiecham się:
czy to pierwsze,
czy ostatnie amen?

Domy nasze

czy - mimo wszystko
nie zbudowaliśmy domów marzeń?

ich fundamenty mają
zmienne twarze
ale w gruncie rzeczy
i z zaprawy takiej samej

czy - mimo wszystko
przed wiatrem nas nie chronią?

ich mury solidarne
związane chmurą burzową
ale chociaż runęły
są wsparciem i osłoną

czy - mimo wszystko
nie jesteśmy w nich wolni?

ich okna otwarte
wyłamane zamki od drzwi
ale wyrwano je dla nas
byśmy wejść i wyjść mogli

czy - mimo wszystko
gwiazdy nad nimi nie spełniają życzeń?

ich dachy pozwolą nam
przez strzechy półprzezroczyste
ale na tyle mocne
że staną tam

i powstaniec, i tatar, i skrzypek.


Potrzaskane

prawie wieczór
błyska awantura w oknach
przekleństwem
kura zmokła.

płaczą szyby
na kwaśno stłuczone
szkoda mi ich
ale nie otworzę.

tamte słowa, które sobie
nawzajem wbiliśmy
przeszywają na nowo
porozumień nitki.

ten szew jest wcale
niegeometryczny
tam w kącie rozprute leżą
szmatki naszych myśli.

mimo to

po sobie tylko znanej
drodze zakończenia
przebiega promień czysty
suszy łzy szyb
jego ciepła nadzieja.

przebiła naszą przestrzeń
ostra igła słońca
bierzemy ją do siebie
nie ma końca.


Eksport

wyeksportowałam moją pamięć
do chmury nad głową
i sięgam tam w chwilach
gdy najdzie mnie chęć

by chmura wydała
odpowiedź gotową
na haczyk pytajnika
albo pytajników sieć

wyeksportowałam swoje bogactwo
do skarpety zero – jedynkowej
tam żadna stopa nie stanie
nieuprawniona

zapachem pieniędzy
niechętnie obdarzy
a tylko dyskretnym „pik”
i przyzwoleniem monitora

wyeksportowałam przyjaciół
do takiego albumu zdarzeń
dzieje się tam dużo
i tylko wtedy gdy chcę

wiem co u nich
kiedyś i teraz
mam nasze urodziny
pogrupowane po pięć

coś zostało
kręci smętnie nosem
nie wie co robić
w takiej wielkiej ciszy

mruczy, że wierszy
dawnych nie pamięta
szelestu banknocików
i jak Marta krzyczy


długo szukałam ale jeszcze
nie wymyślono języka
w którym można by serce
z siebie wynieść i zapisać.


Słowo

zanim noc
i pierwotny dzień
zanim otworzyć oczy
zanim zapaść w sen

zanim pierwsze kiełki światła
dzieci irysów
kijanki błękitu

zanim piski, trele, trzaski
mimowolne ochy, achy
zanim pocałunek brzasku
i skomlenie na dachu

było słowo.

ale strach je wypowiedzieć
dreszcze mnie przechodzą
na samą myśl.

bo ona pyta
strasznie pyta

a co jeśli
jeśli

było słowo: nic?

 

Please publish modules in offcanvas position.