O północy umarły wczorajsze gazety,
I zastygł krzyk z tytułów, jak przerwane słowo,
Z datą urodzin-śmierci tą samą niestety...
Cześć ich pamięci! Żyły krótko, jednodniowo.

Do cna zczytane truchła spoczną wnet w spokoju
(zanim ich ekshumację zrobi archiwista)
W trumnach piwnic i strychów, w ciemnicach pokojów;
Bądź czeka je kremacja w domowych ogniskach...


Nieutuleni w żalu, w smutku pogrążeni,
Chcemy się karmić świeżym, drukowanym słowem,
Przy porodówkach-kioskach tkwiąc z groszem w kieszeni...
(O szóstej wszak urodzą się dzienniki nowe!)

Please publish modules in offcanvas position.