Wszystko ma swój początek.
Początek nie ma bagażu przeszłości.
Początek żyje teraźniejszością
dziecięcą radością
spontanicznością
bezgraniczną ufnością.
Pierwsze wspomnienia mojego miasta
pachną łąkami
dźwięczą zabawami
oddychają świeżym powietrzem
zanurzają stopy w czystej wodzie Wisłoki
tańczą na baśniowym parkiecie życia.
W labiryncie szarych korytarzy
na wykoślawionych podwórkach
w kałużach wczorajszego deszczu
kwitną przyjaźnie.
Piaskownice nie mają granic
a klucze zawieszone na szyi
podskakują
w rytmie wirujących skakanek.
Niczym nieograniczona
wyobraźnia
unosi się na obłokach
i szybuje po niebie
zerkając na miasto
oczami dzieciństwa.
To co przyziemne
dalekie i nieosiągalne
na skrzydłach wyobraźni
nabiera innego wymiaru.
Widać jak na dłoni
mapę przebytych już ścieżek
i tych oczekujących
na odkrycie.
Szybujące wspomnienia
przenikają granice czasu
i przestrzeni.
Ulica 22 Lipca
utkana kwiatami
pierwszomajowymi chorągiewkami
miniaturowymi ludzikami
kołysze się
jak biało czerwona wstęga
na wietrze.
Dziecięce dłonie
uniesione w górę
próbują wędrować
śladami baloników
umykających sile grawitacji.
Wesołe okrzyki plażowiczów
płyną z nurtem Wisłoki
rozsiewając radość
wśród ukwieconych łąk
i życiodajnych pól.
W dziecięcym Edenie
zabłąkane chochliki
tracą moc.
Potrzebują czasu
z utęsknieniem oczekują
„dorosłości”.
Mielec mojego dzieciństwa
nie ma bagażu przeszłości
tańczy na baśniowym parkiecie życia.
Splatam dłoń swoją
z dłonią
której nie ma
by wspólnie pobiec
ścieżkami wspomnienia.
Danuta Maziarz
/drugie miejsce w drugiej edycji konkursu „(nie)Odkryta ziemia mielecka. Nagroda artystyczna im. Marii Błażków”/