Agata Linek
Pochodzi ze Stalowej Woli. Poetka, prozatorka, animatorka kultury, redaktorka tomików, recenzentka poezji, krytyk teatralny, copywriter. Absolwentka czterech fakultetów na UJ, gdzie pisze rozprawę doktorską o związkach poezji z filozofią, psychologią i pedagogiką. Opiekunka Poezji portalu literackiego Artefakty.
Członek Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Autorów Polskich, Stowarzyszenia Literackiego „Witryna” oraz Grupy Poetyckiej „Feniks”. Laureatka konkursów ogólnopolskich i międzynarodowych z zakresu poezji i prozy. Debiutowała w 2002 w ogólnopolskim dwutygodniku Victor. Publikowała w prasie regionalnej i ogólnopolskiej, almanachach poetyckich. Jej wiersze w języku polskim, słowackim, angielskim i rosyjskim ukazały się na Słowacji, Ukrainie, w USA i Australii oraz były prezentowane w audycjach PR Rzeszów „Słowo”.
Wydała cztery tomy poetyckie: „Jesteś elfem?” (Kraków 2006, Nagroda ZLP za Najlepszy Literacki Debiut Podkarpacia im. W. i A. Strumskich), „Śmiech ćmy” (Kraków 2010), „Śpiew delfina” (Kraków 2012, nominacja do Nagrody Kulturalnej Miasta Stalowa Wola „Gałązka Sosny”), „Szept pumy” (St. Wola 2015, wersja polsko-angielska, Nagroda „Gałązka Sosny”, nominacje do Nagrody Literackiej „Złota Róża” oraz do Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego „Orfeusz 2016”).
Interesuje się filmem, muzyką i fotografiką.
Straszna myśl
po mgle ścian
lodowej klamce
drzwi kamiennych
pełzając cieniem
przenikając szyby
nocnych okien
posuwa się
myśl
powoli wnika w ciało
raniąc skórę
łamiąc kości
trując krew
nerwami do mózgu
do każdej komórki
pochłania je sobą
niby pasożyt trawi
ja już nie istnieje
tylko
myśl pani umysłu
Stalowa Wola, 8 marca 2002
Zmarszczki
„Która z tych zmarszczek była mogiłą jego obu braci?”
Eliza Orzeszkowa
która jest mojego brata?
którą wyciął?
nieuctwem
która czasu?
którą cierpliwie strugał?
życiem
która losu?
którą dał?
dziwnym trafem
która śmierci?
którą wykroiła?
wysysaniem dusz bliskim
a która moja?
którą ja wyrżnęłam?
nieposłuszeństwem
Stalowa Wola, 16-19 maja 2004
był to rok zwyczajny
nie zaczęło się nowe tysiąclecie
ani nawet nowy wiek
nie było 29. lutego
ani MŚ
ani Euro
ani nawet żadnej olimpiady
nie wybuchła żadna wojna
ani żadna z trwających się nie skończyła
Koree nadal były dwie
Czeczenii nadal nie było na mapie
a Wielka Brytania nadal była monarchią
tylko nazajutrz
po Prima Aprillis
dwie godziny i dwadzieścia dwie minuty
do Niedzieli Bożego Miłosierdzia
gdy małe dzieci
zasnęły w swoich łóżeczkach
z paluszkami w buzi
Kasandry
wypuściły różaniec
pierwsza minuta
bez Niego –
szeptały
pierwsza minuta
bez Niego…
21.38
Kraków, 19 grudnia 2005
Pasja
życie to sen
z którego budzisz się z krzykiem
gdy nadchodzi czas
gdy nadejdzie czas
zbijemy się w kupkę
pomachamy na pożegnanie czarnym bałwanom
i rozpuścimy w pierwszych promieniach blasku majestatu
życie to teatr
z którego sceny spadamy jedno po drugim
gdy nadchodzi czas
gdy nadejdzie czas
w blasku reflektorów roztrzaskamy się z hukiem
o kamienną posadzkę gmachu przed pierwszą linią widzów
lub poślizgniemy się na bocznych schodkach
i nogami do góry znikniemy w ciemności
życie to gra
z którego planszy wywleka nas biała królowa
gdy nadchodzi czas
gdy nadejdzie czas
potoczymy się powolutku
na pole naszego przeznaczenia
porwie nas czarny nietoperz
albo biały królik
w głębiny gorących źródeł lub przestworza granatowych świątyń
dziś
łykamy tabletki nasenne
zakładamy maski
i udajemy mewy
połykając świat
a krztusząc się jabłkami żelazem rozżarzonym palące wnętrzności
gdy Jego męka nie ma prawa poruszać serc
tylko jako złoty krzyż nad drzwiami
pomóc zapomnieć o tej ofierze
i nauczyć cię z tym żyć
na co dzień
droga Kraków-Stalowa Wola (od Osieka (16:23) do Grębowa (17:14)), 24 lutego 2006
Dziadkowi Henrykowi
Czajnik
nastawił wodę
wyciągnął herbatę
i cukier…
(w domu już dawno nie ma słodzika)
żarówka w kuchni się przepaliła
poszedł do przedpokoju
wyłączył korki schowane za długim obrazem
i wrócił
żeby wkręcić nową
kuchnia znowu napełniła się światłem
jakimś innym
cień w przedpokoju
taki znajomy
ciepło się nagle robi
uśmiech na jego twarzy
śliska cerata kuchennego stołu na palcach
– Heniu! Woda się zagotowała.
– Wiesiu! Chodźmy już…
Stalowa Wola, 6 czerwca 2007
Rouen
drwale narąbali drzewa
chłopi ułożyli w stos
strażnicy wbili pal na środku
służący utkali linę
kat zapalił pochodnię
czekają
w kościele przed ołtarzem
kardynał na klęczniku
w celi przed zakratowanym oknem
Ona na kamieniach klęczy
za chwilę
wyprowadzą Ją na plac
i w imię Jezusa Chrystusa
zabiją
kardynał rozgrzeszy wszystkich obecnych
w imię Jezusa Chrystusa
dokona samosądu
z nienawiści
z zemsty
ze strachu może też
a jak już ich wszystkich na świecie nie będzie
ktoś nagle powie:
„Ona chyba jednak świętą była!”
Kraków, 9 listopada 2007
Myśli przy łasiczce
oczy ślepo zapatrzone w dal
o czym można jeszcze myśleć
po siedmiu latach pozowania
przemyślane wzdłuż i wszerz
niedzielne kazania
przepisy babci na obiad
plotki usłyszane na kółku haftowania
wyznania Rafaela z naprzeciwka
można jeszcze tylko myśleć
kiedy mistrz już wreszcie skończy
ale
co ja wtedy będę robić ze sobą
nie pamiętam co było wcześniej
Leonardo
nie spiesz się
daj mi przemyśleć
jeszcze tylko to
najważniejsze
Kraków, 14 grudnia 2007
Kryzys
waluta wróciła pijana z imprezy
zakręciło się jej w głowie
przy klatce bloku nr 0
skręciła w drugą stronę
do minusa domu
jutro plus jej awanturę zrobi
Stalowa Wola, 19 lutego 2009
Tęczowa Julka
skakała w kaloszach po żółtych kałużach
przebierała paluszkiem po fioletowych źdźbłach
kręciła piruety błękitną parasolką
na ścianie namalowała kanarkowe słońce
różowymi obłokami opatuliła drzewa
sokiem z cytryny skropiła pomarańczową rosę
śmieje się do Ciebie zielonymi rzęsami
śnieży ząbkami zza czerwonych kontur
srebrzystą czupryną łaskocze za uchem
bezinteresowna
dziecięca istotka
droga Kraków-Rzeszów (przed Tarnowem), 16 października 2012
Rower
najbardziej lubię jechać na tamten świat
rowerem
nie słyszę silnika i niejasnego szumu mijanych barw
pobocza nie migają nieokreślone
prowadzę osobiste odliczanie
do tablicy „Gmina Bojanów wita”
powoli czytam kolor każdej samogłoski
ładuję się po brzegi nadzieją
patrzę jak słońce przesuwa się w moją stronę
podbródek się śmieje prosto w nos nieba
twarz staje się lżejsza
nie potrzebuję już żadnej złotej rybki
abecadło szczęścia przeskakuje z boku na bok
i potrąca bez żadnego ostrzeżenia
myśli biegają luźno między marzywami niebycia
zapisując laurki każdego drzewa
rozbrykane gwiazdy blasku
hałasując przebiegają drogę w poprzek
z boku po kolei przesuwa się
smak liści
zapach wiatru
dźwięk chmur
kształt radości
wygląd światła
tamten świat
usypia ptasim śpiewem
Przyszów Staw, 2 lipca 2015
Wolność
by opisywać świat
aktorzy potrzebują sceny
reżyserzy teatru
filmowcy studia
fotografowie pleneru
piosenkarze mikrofonu
malarze płótna
poeci tylko kartki papieru
żadna większość nie zabierze mi
mojej kartki
albo weźcie
wyryję wasze kłamstwa
na kamieniu
Stalowa Wola, 4 lutego 2016
Nocą
szkoda spać
gdy cisza ogarnia miasto
poeci zbierają z gałęzi dojrzałe metafory
szkoda spać
gdy chodniki uwalniają się od stóp
pisarze zbierają z wyczerpanych ulic notatniki z myśli
szkoda po prostu spać
gdy można śnić
Stalowa Wola, 30 października 2016