Kardyś Józefa

Drukuj


Józefa Kardyś


Urodziłam się 16 sierpnia 1950r. w Mielcu. Moi rodzice prowadzili gospodarstwo rolne w Brniu Osuchowskim. Ojciec zmarł, gdy byłam jeszcze dzieckiem. Ukończyłam I LO w Mielcu, Studium Nauczycielskie i Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Rzeszowie – kierunek Matematyka. Uczyłam matematyki w Dobryninie, Jamach i Czerminie. Obecnie jestem emerytką.
Poezją zajmuję się amatorsko. Należę do Klubu Środowisk Twórczych w Mielcu. Wiersze ukazują się w kwartalniku „Nadwisłocze”, a można je także znaleźć w zbiorkach wydawanych okolicznościowo: „Albertiana”, „Otulić Miłość”, „Mosty ponad czasem”.

Nagrody w dziedzinie poezji:
JAROSŁAW 2004 – III nagroda w Wojewódzkim Konkursie na „Wiersz o Albertianie”
PUŁAWY 2006 – I nagroda w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „O pajdkę chleba razowego”.

Józefa Kardyś
39-304 Czermin 457
woj. Podkarpackie
tel. 17 774 0 274
adres internetowy : Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
strona internetowa : www.jkardys.prv.pl


BŁOGOSŁAWIONY JAN PAWEŁ II - 1 maja 2011

 


Dzisiaj niebo bardziej błękitne
A słońce złoto rozsiewa
Mnóstwo mleczy siadło na trawnikach
W sadach w biel stroją się drzewa

Każde serce bije dziś radośniej
Dusze wszystkich krzyczą do Nieba –
Błogosławiony Jan Paweł II !
Dziś Polakom cieszyć się trzeba

I Maryi za łaskę dziękować
Za to że tu zstąpił Duch Boży
I za białe otwarte ramiona
Za otwarcie drzwi Chrystusowi

Za Ewangelii darowane słowa
I za to że jesteśmy wolni
Że uczymy się wiary od nowa
Że jesteśmy Jego rodakami

Że tu w naszej Ojczyźnie wyrastał
Wielki niedostatek cierpiąc nieraz
Że błogosławił polskie wsie i miasta
Że pokazał jak godnie umierać

Jak wybaczać wrogowi prawdziwie
I jak przyjąć Krzyż Chrystusowy
Jak codziennie modlić się żarliwie
I na odejście być zawsze gotowym

Jak przyrodę kochać i człowieka
Jak o godność ludzką zawsze walczyć
Jak szanować rodzimą kulturę
Żyć dla drugich póki sił wystarczy

Nie wstydzimy się naszej wiary
Otwieramy dziś serca na łaskę
Błogosławiony Jan Paweł II
Aureoli otoczony blaskiem


JESIENNE DRESZCZE


Dreszcz jesienny
Drobną kroplą deszczu
Na samotność spada

Starość czai się obok
Snuje nisko
We mgle zaduszkowej

Dreszcz wspina się
Po plecach pochylonych
Nad ucałowaną chryzantemą
Bolesnym wspomnieniem

Dreszcz chłodu pamięci
Ogrzewany bladym
Płomykiem znicza

Dreszcz modlitwy
Przeszywający nagłą myślą
Trzy przestrzenie –
Niebo groby i nas

Listopadowy dreszcz zadumy
Wśród spadającego złota
Liści brzóz i klonów

Dreszcze wspomnień
Uśmiechniętych twarzy
Ciepłych dłoni
Przyjaznych słów
Wracają rokrocznie końcem października
Ogarniając przypływem miłości
Wszystkie cmentarze



IZDEBKA MOJEJ MAMY

Jest taki cichy kącik
Rozmodlony od nocy do nocy.
Jest taki uśmiech serdeczny
Mimo wieku, bólu i niemocy.
Jest taka izdebka malutka
Zdrowaśkami unoszona do nieba.
Są ręce, co wciąż drobią paciorki różańca
Za żyjących, za zmarłych,
Bo za wszystkich modlić się trzeba –
Za rodziców, za dziadków, sąsiadów,
Za rodzeństwo, za dzieci i wnuki,
Za chorych, cierpiących i smutnych,
Za ludzi kultury, nauki...
Biegną palce po szczeblach paciorków,
Wiele razy okrążyły Ziemię.
Czasem Anioł szepce Pozdrowienie Anielskie,
Gdy babcia drzemie.
Nawet sen jest modlitwą
W przemodlonych na wylot poduszkach,
Bo babcia od lat wielu
Nie wstaje z łóżka.
Różańce powstrzymują skargi,
Na niewygody i bezsenność nocną narzekania.

Jakąż moc ma w sobie ta modlitwa,
że potrafi zło sobą przesłaniać?


SŁOWO

Na początku było Słowo –
Ono nawet Bogiem było.
Czy przez wieki w mocy Słowa
Aż tak wiele się zmieniło?

Słowa rodzą nowe byty
I istnienia pomnażają,
I budują nowe światy,
I nadziei życie dają.

Świat duchowy się rozrasta
Dzięki sile, mocy Słowa –
Jedne dzieła umierają,
Drugie rodzą się od nowa.

Są na świecie cenne Słowa,
Które” nigdy nie przeminą”,
A które tradycja każe
Nazywać „Dobrą Nowiną”.


TERAPIA

Znów zabrakło stabilności wnętrza,
Wypełzają stare lęki, strachy i obawy,
Niepokoje i bezsenne noce,
Choć dni bez chwil przykrych i bez picia kawy.

Wszystkie słowa puste, zapomniały wzruszać,
Wszystkie dźwięki przykre, rozstrajają ducha.
Może fletnia Pana zna rezonans duszy,
Może cię ukoi, gdy zaczniesz jej słuchać.

A może na jej dźwiękach roztańczą się słowa
Psalmów, hymnów, poezji śpiewanej kolędy,
Może siła życia mocniejsza niż chandra
Wybuchnie w twym wnętrzu i znów puścisz pędy.

Roztańczone słowa są świetną terapią,
By odnaleźć ducha pośród zatracenia.
Ceń poezję jak dziecko i wyśpiewuj rymy
Czasem z potrzeby serca, czasem od niechcenia


NAŁĘCZÓW – PUŁAWY – KAZIMIERZ

Nałęczów z pachnącym chlebem
Ze zdrojową wyborną wodą
Ze starym parkiem który przewyższa
Wszystkie inne swoją urodą
Z pięknymi rzeźbami jakże zalotnymi -
Niejednemu szkoda że są kamiennymi
Ze stawem z łabędziami z fontanną na wodzie
I z Prusem na ławeczce co z wszystkimi umawia się co dzień
A że jest sympatyczny więc ma duże wzięcie
I z każdym bardzo chętnie robi sobie zdjęcie

Puławy z parkiem z Sybillą
Z grotą z nietoperzami
I oryginalnymi w zaroślach krzewami

Kazimierz który ujmuje
Od samego początku
Artystycznym klimatem
Jego wielu zakątków
Miasteczko kocha piękno
Sztuka jest jego wartością
Dba o nią i ją buduje
Z pietyzmem i miłością
Tu trzeba mieć aparat
Szkicownik z pomysłami
Tu przyjeżdża się by powrócić
Z pełnymi kieszeniami
Nowych zdumień zdziwień inspiracji
Dla nas to jedna z najciekawszych
Artystycznych stacji



PARK W NAŁĘCZOWIE

Łagodny powiew
I mruganie stokrotek pod drzewem
Zwinna wiewiórka
Tańczy po konarach
Drobne gałązki co kołyszą liście
Karmiąc je dawką słońca
Ucząc szmeru mowy
I rudzik wśród trawy
Rozgląda się wokoło
Wszystkiego ciekawy –
Kto przemierza alejki
Kto siedzi na ławce
Podfrunął i usiadł
Na gałęzi zielonej huśtawce
I szpak spacerujący
Wśród białych stokrotek
Zanurzający dziób w trawie

Piękne...
Posiedzę popatrzę podumam
Obraz namaluję duszą...
Potem


GOŚCINNY KAZIMIERZ


Wzgórze Kazimierza
Ogląda nas zachwyconymi oczami
Spod kapelusza czerwonych dachów
Oplecionych majową zielenią
Nasycone światłem kamienne bruki
Tęczą się mienią
I tak czysto brzmią dzwony
W spokojnym powietrzu
Tak nas wita ich soczysta dźwięczność
Że wchodzenie w klimat miasteczka
To prawie jak wkraczanie w wieczność

Kazimierz ucieszył się widząc
Nasze nim zauroczenie
I pod stopy niczym dywan rzucił
Snopy światła i kamienic cienie
I gościnnie otworzył przed nami
Najpiękniejsze swoje zakątki
I pokazał miejscową kulturę
Piękne rzeźby obrazy pamiątki



MIĘDZY PIĘKNEM A MAJEM

W Kazimierzu zakwitły kapelusze turystów
I białe kawiarniane parasole
Na górze czai się piękno
Wisła lśni w dole
Wszystko spowite zielenią
Tak bogatą że nadzieję daje
Wkraczamy w przestrzeń ducha
Między pięknem a majem

Słońce igra z cieniami
Gubi świetlne korale
Tym że ktoś je pozbiera
Nie przejmuje się wcale
Turystów oprowadza
Ławkę w cieniu wskazuje
Dusze napełnia nostalgią
Bezczynność palet rujnuje


UCZESTNIKOM PLENERU

Wszystkim mieleckim artystom
Którzy piękno chcą sławić w obrazach
Odmłodzenie ducha przynosi
Kolejna inspiracyjna faza

Nałęczów Puławy Kazimierz
Wabią majem słońcem i zielenią
Barwami nieziemskiej palety
Budzą serca które jeszcze drzemią

Bez ustalonych z góry oczekiwań
Przy spacerach w duchowej przestrzeni
Rodzą się pomysły uchwycenia duszy
Miejsc które dla nas minutą na ziemi

Chłoniemy rozświetlone pejzaże
Przez powieki na wpół przymknięte
Światło piękno zamienia w witraże
Drzewa z nimbami jak figury święte

Światłem obrysowane krawędzie
Kamieniczek w barwnych pasażach
Roztańczone świetlane kolory
W naszych duszach i na naszych twarzach

Słońce pada na wysokie wieże
Ześlizguje się po grzbiecie kościoła
Wędrujemy zadumaną uliczką
Bo tam Duch Piękna nas woła

Plenerowe spotkania
Jednoczą nas z wiecznością
Czujemy się znów jak dzieci
Karmione Pięknem Miłością

Artystyczne zamiary i plany
Krótkie chwile naszego istnienia
To co widzimy podziwiamy
Bóg wpisał w plan naszego zbawienia

Wyłuskujemy wspaniałe widoki
Przemierzając swego życia drogi
A On siedząc na ruinach naszych serc
Opowiada Ewangelię ubogim

Czujemy na sobie Jego oczy
Gdy toniemy w niemym podziwie
Gubimy się wśród zachwytów
Tak zwyczajnie niemądrze prawdziwie



TO MIEJSCE

Dziwna obecność Pani naszej
Tu na tym wzgórzu Kazimierzowym
Ubogaca nas wrażliwością
I otwiera na zdumienia nowe
Daruje czyste przejrzyste milczenie
Od mówienia bardziej owocne
Obdarza wnętrza światłem kolorami
Przemienia serca w religijnie mocne

Namaluję bardzo prosty obraz
A im prostszy tym bardziej bogaty
Narysuję atmosferę tego miasta
Bez tytułu bez podpisu i bez daty
Niech spoglądający na obraz
Nad sobą się pozastanawia
I niech czyta jego tajemnicę
Co wszędzie niedomówienia zostawia

Piękno musi się dostać do wnętrza
Wszystkimi możliwymi zmysłami
I nie tylko to co jest obok
Lecz i to niewidoczne gdzieś nad nami
Życie bez podziwu dla niego
Jakieś liche wątłe i jałowe
Bez piękna i modlitwa wysycha
Ginie źródło siły duchowej

To miejsce ubrane w prostotę i siłę
Błyszczy owocnej twórczej pracy obietnicą
Tutaj się zastanawiamy
Nad istotną wielu doznań tajemnicą
Zauroczył mnie wiatr w twoich włosach
I milczenie uczące milczenia
I melodia wiślanej toni
Zbieżność w czasie naszego istnienia



PODZIWIAM


Siedzę pod parasolem
Wytchnienie nogom daję
Podziwiam piękny Kazimierz
Oplątany zielenią i majem
Kopiuję stare budowle
Zdobione frontony kamieniczek
Czerwone dachy pod niebem
I prześwity wąskich uliczek
I starą studnię i Rynek
I Wisłę i gołębie
To jeszcze nie ten Kazimierz
Bo trzeba wczuć się głębiej
W atmosferę miasteczka
W turystyczne klimaty
Odkryć w tym co widoczne
Swoiste mikroświaty
Galerie rękodzieła
Straganów parasole
Ujrzeć bogactwo dusz twórców
I tłumy turystów w dole
I ciepły nastrój ryneczku
I wspaniałe wiślane „gondole”


PLENEROWE UBOGACENIA

Co wywiozłeś w swym wnętrzu
Z Nałęczowa z Puław z Kazimierza?
Co ze skarbca swojej duszy
Wyjąć zamierzasz?
Czy zaczarowane pędzle szpachle
Świetlaną barw paletę zwinne dłuto
Leciutkie słowa?
Nim dłoń artysty ich dotknie
Nim zrodzą się w sercu od nowa
Jakieś wizje pomysły
Odnalezione zdumienia
Kiełkujące powoli
W twego wnętrza kieszeniach
Skarby twojego ducha
Wizje pomotane z talentem
W każdym jakże odmienne
Niepowtarzalnie piękne

Tworzysz i cieszysz się z tego
Że to piękno urokliwie święte
Że ktoś ujrzy twoje wrażenia
W drewnie czy w płótnie zaklęte



SZUKAM

Szukam skarbów wśród tomów,
Wersów, rozdziałów, słów...
Nim świat mój się całkiem zawali,
Czymś jeszcze zachwycę się znów.
I znalezioną perłę
Do innych skarbów dołączę,
Znów zbliżę się do Słowa,
Zbudzoną myśl dokończę.
Słowa srebrne i złote
W czystym lustrze odbite
Zawirują wśród myśli,
Ujrzą światy zakryte.
Co zrozumiem, zapiszę
Według rad mego Ducha –
W te najpiękniejsze słowa
Muszę dobrze się wsłuchać
I zatrzymać je w sercu,
By sensu Słowa nie zmienić.
Dlatego czerpię z minionych pokoleń –
Szukam korzeni.


JESTEM CZĄSTECZKĄ

Gdyby nie to i tamto,
Nie byłoby tego, tamtego...
I żałujemy poniewczasie
Lub też wstydzimy się czegoś,
A nie zdajemy sobie sprawy,
Że wszystko jest sprawą zamysłu Boskiego.

We właściwym czasie
nasze posłannictwo wypełnimy –
że nim sam Bóg kierował,
też się zdziwimy.
Zawsze myślimy, że coś zyskaliśmy
Dzięki naszym staraniom_
A „to przecież zamysł Stwórcy” –
Szepce Anioł.

Czy pracuję, czy się uczę,
Jem czy śpię –
Pan o tym wszystkim wie.
Nic nie uczynię bez wiedzy Jego –
Jestem cząsteczką planu Bożego.

DOBRA NOWINA

On szedł jak Pielgrzym
Do narodów z Dobrą Nowiną
W wielu językach darował światu
Słowa które nie przeminą

Dobra Nowina zburzyła
Porządek naszego myślenia
Naszego zapobiegania
Naszego na dobra patrzenia
Naszego mówienia słuchania
I o dostatek starania

Dobra Nowina zburzyła
Radość z bogactwa ziemskiego
I z wszystkich przyjemności
Bez udziału Wszechmogącego

Dobra Nowina nam każe
Całym życiem się cieszyć
Zatrzymać się nad Słowem
Choć świat wokół się spieszy



WYSTARCZYŁO

Tłumy stojące po kres horyzontu
W strugach deszczu
Wszyscy wsłuchani w Słowo
Deszcz łaski i wewnętrzne Światło
Rodzi się w każdym na nowo
Ogromny okrzyk radości
Z milionów serc
I brawa
Spontaniczne brawa
Dla Słowa sianego z Miłością do serc
Gdzie tylko pustynia lub trawa

Wystarczyło usłyszeć zobaczyć
Zjednoczenie serc wielu
By zrozumieć że jest świat duchowy
I ujrzeć swój początek celu

Wystarczyło znów wierzyć
Tak jak dziecko w Anioła Stróża
I odrodzić się widząc moc Ducha
Męża w bieli w kolejnych podróżach