Dębicki Paweł Jerzy Jaxa (1960-2021)


Haiku, książki i rachunek za prąd

Ludzie nie kupują książek,
ludzie budują marmurowe grobowce
ludzie nie czytają wierszy
ludzie poszerzają podwórka
ale nie ma tam ocienionych miejsc
Czyż skończył się jakiś tam czas....?
Ech nie……. to tylko ja zapomniałem
zapłacić elektrowni za prąd.
Pewnie nie chciałem
a pewnie pieniędzy nie miałem.

Płacić trzeba,
i czytać trzeba,
i płakać trzeba,

30 czerwca 2006


W Wielki Piątek widziałem.

On stąpał bosymi stopami po gorących białych kamieniach.
Jak zwykły owczarz potykał się o zeschłe gałęzie w oliwkowych gajach.
Głaszcząc spracowany kark osła czekał przed strzeżonymi bramami
aż minie je tłum przekupniów, kalek, złodziei i mędrców.


Nie wstąpił
chyba, że w wody Jordanu.
Nie należał
chyba, że do tych, którzy go słuchali.
Nie zapisał się,
chyba go nawet nie zapisano w wielkim spisie.
Nie współpracował,
choć całego dał nam siebie.
Nie świadczył,
choć świadczył samym sobą.
Nie doniósł,
choć oprawcy pewnie zostawiliby mu życie.
Nie zeznał,
chyba, że przyszło mu mówić czyim jest Synem.
Nie zaprzeczył,
choć znał tego, który go wyda.
Nie poparł
choć uczeni w piśmie czekali.
Nie miał teczki
choć napisano o nim Księgę leżącą teraz przy moim łóżku.
Nie lękał się mówić
choć zdrajcy szeptali Faryzeuszom.
Nie bał się królować
choć jego proste szaty urągały imperium.
Nie wyparł się
choć zdawało się, że Ojciec go opuścił.


I jaki suplement teraz napisać
gdy na ultraczułym ekranie
widzę miasta pożerane gąsienicami Merkav *,
nastolatki rozrywane w pizzerii ładunkiem senteksu **,
kolczaste zasieki przed którymi jakoś tak wirtualnie stoję.

I może wiem i może powiem kto szczujący, a kto szczwany.


* Merkava - doskonały izraelski czołg średni.
** senteks - materiał wybuchowy o ogromnej sile
praktycznie niewykrywalny dla
detektorów.


13 grudnia, niedziela…

Gdy rankiem się zbudziłeś
władali oni ziemią
palili twe nadzieje stawiali posterunki
na białym śniegu placów
koguty strachu pieją
a Wschodu Imperator
odbiera już meldunki.

Wódz wysłał na ulice
szkolonych sług swych armię
a inkwizycja wyrok
na murach zawiesiła
golono więźniom głowy
gaszono słów latarnie
klepsydra czernią liter
tlen życia zadusiła.

Ktoś płakał ktoś oszalał
ktoś modlił się nad dzbanem
historia tok wyznaczy
żółknącym znów obrazom
urwany kulą okrzyk
rozbity mur taranem,
a oddech podsłuchany
a krtań wydana gazom.

Dzień zapomnienia jutra
okratowania głosów
zgaszonej wiary w Pana
stolica naznaczyła
zieleni dygnitarze
nakreślą werdykt losów,
a kodeks moralności
komenda ulepiła.

Ty stoisz dumny Dawid
przed tobą książę piekła
łez karawana słona
i pałka milicyjna,
a data kłębem dymu
Stalina cień oblekła
i straszy ludzką miłość
cenzura prewencyjna.

15 grudnia po wyjściu z ulotkami z otoczonego przez ZOMO kombinatu HiL.


Modlitwa

Modlę się rzutem kamienia
dalekie są wyspy Sprawiedliwego
Modlę się wirem łańcucha
tarcze pękają, wieże stoją dalej
Modlę się butlą benzyny
płomień liże pancerz, niebo zmienia barwę
Modlę się liczbą nabojów
metal za paskiem daje cień nadziei
Modlę się rytmem okrzyku
kneblowanym spazmem ulicy strachu
Modlę się znakiem odwagi
ręka dźwiga palce przed Wieżą Babel
Modlę się w rytm powielacza
czcionki syczą wężem białego wiersza
Modlę się kruchością kości
w śniegu przestroga tych, co nie wstali
Modlę się pełnią odmowy
musztrowaną na śmierć w karnym batalionie
Modlę się czernią sztandaru
pył opada oni prą ciągle dalej
Modlę się lękiem śmiertelnym
groźny świadek więc zabijają
Modlę się szepcząc utopie
mój głos notowany w trumnach kartotek
Modlę się szlakiem ucieczki
ciągle wracam drogi znów odcięte
Modlę się sznurkiem wisielca
drgawką lalki bez prawa wyboru
Modlę się śliną rozkoszy
nieprzyzwoicie żywej tajnym służbom
Modlę się marzeń jawnością
rwę gazety cenzor stale ostrzy noże
Modlę się życie wskazując
Modlę się życie wskazując
Modlę się życie wskazując………..


3 maja 1982 wieczór właściwie noc



 

 

Please publish modules in offcanvas position.